| |
Było tak-głębsza wolna płań,właśnie przepłynęli kajakarze,nadzieja trochę osłabiona,w ustach ostatki cichych przekleństw,ale doświadczenie mówi,że już parę minut po spłynięciu łódek można próbować szczęścia.Późny wieczór,trochę chmur,do końca wędkowania pozostało ok.pół godziny.
Na haku 10-tce leciutko dociążona brązowawa nimfa i kilkanaście dalekich rzutów wprost pod prąd.Muszka pomału tonęła,tak więc zbierając linkę początkowo obserwowałem żyłkę,potem,gdy przynęta schodziła głębiej,już tylko sznur.No i w pewnym momencie linka gwałtownie cofnęła się,w sposób,który jednoznacznie wykluczał zaczep.Hol,odpięcie w wodzie,oczy do nieba i...tyle.
Byłem doprawdy mile zaskoczony,choć przed wielu laty łowiłem w tym miejscu naprawdę duże sztuki.Niestety wtedy zabierałem rzece część jej skarbów.Teraz ,gdy o tym myślę przyjemne wspomnienia ciężkiego kosza mieszają się z refleksją o własnej głupocie.
Jak zwykle z wyrazami sympatii-kardi
|
