|
Drogi Kolego,
teraz, to już tylko do samego Pana Boga. Instytucje "promelioracyjne" nauczyły się w końcu, jak zdobyć olbrzymie pieniądze z UE i szukają pola działania. Najpierw, poprzez lata, często nieuzasadnionej działalności, doprowadzono do nagłego odprowadzenia (spływu) wody do uregulowanego koryta rzecznego. W efekcie woda pozbawiona naturalnej retencji, jaką tworzyły meandry rzeczne, korzenie drzew, zawaliska drzew, itp., bardzo szybko spływa. Ale, tak dzieje się przy niewielkich opadach i powolnych roztopach. Jeżeli natomiast dochodzi do gwałtownych zjawisk tego typu, wówczas olbrzymie masy wody, które gwałtownie znajdą się w uregulowanym korycie, pozbawione możliwości wytrącenia energii kinetycznej i naturalnego rozlania się na przyległym terenie - pędzą z niewyobrażalną siłą niszcząc wszystko po drodze. Wtedy każdy niedrożny mostek, przepust, czy nieszczelne umocnienie brzegowe - stają się przeszkodą, która jest momentalnie znoszona, a woda pędzi dalej niszcząc i zalewając wszystko po drodze. Wówczas, podnosi się medialne larum. Dochodzi do dalszych inwestycji, którym każdy urzędnik boi się przeciwstawić, bo argument strony zainteresowanej jest jeden - "Weźmiesz na siebie odpowiedzialność, jeżeli dojdzie do czegoś takiego jeszcze raz, albo u nas". W tym momencie jest po dyskusji. Jedynymi słusznymi robotami są: pogłębianie i prostowanie koryt rzecznych; nasypywanie, umacnianie (kamieniem ekologicznym!!!) i podwyższanie wałów; budowa zbiorników przeciwpowodziowo-retencyjnych z funkcją antyrumoszową, energetyczną, no i oczywiście z obowiązkową przepławką, która przy zniszczonej rzece, jest jak przysłowiowe kadzidło dla zmarłego.
Przy tym zapomina się, że takie same olbrzymie środki finansowe można uzyskać na: odtwarzanie małej retencji (oczka wodne, podpiętrzenia na ciekach szczegółowych, nasadzenia drzew w strefie przyrzecznej); rewitalizacje, czyli ożywienie wcześniej zniszczonego ekosystemu rzecznego (deflektory, progi wodne, głazy ułożone w korycie, itp.); udrażnianie rzek (przepławki); a na koniec renaturyzacje. Odsyłam do nr 3/2011 Biuletynu "Bociek", gdzie jest kapitalny artykuł na ten temat.
Swojego czasu prosiłem na tym Forum o deklaracje, co do podpisania kolejnej wprawdzie petycji, ale tym razem dotyczącej skargi na opieszałość urzędniczą, co do podejmowania działań "proekologicznych". I, co - cisza. A, z każdym rokiem walą nam i będą niszczyć, kolejne kilometry najlepszych pstragowych rzeczek, jeżeli sami czegoś nie zrobimy. Przy tym nie mamy co liczyć na wstawiennictwo z urzędu, bo wszystkie te instytucje, które wielokrotnie były na tym Forum wymieniane, albo boją się, albo pierdzą w jedną tutkę.
|