|
Wydaje mi się, że dużo nieporozumień zaistniałych pomiędzy wędkarzami z południa, a wędkarzami z północy Polski wynika z zupełnie innych uwarunkowań, przede wszystkim przyrodniczych obu rejonów. Na północy Polski jest tyle możliwości wędkowania, alternatywnego w stosunku do łowienia łososiowatych w rzekach, że łatwiej jest czasami zrezygnować z połowów pstrąga lub lipienia, na rzecz lina, złotego karasia, czy leszcza. Teren Pomorza Wschodniego i Zachodniego jest usłany cudnymi jeziorkami położonymi w otoczeniu, w którym chciałoby się żyć i rozmnażać. Że nie wspomnę o zalewowym i morskim łowieniu. Natomiast rasowy muszkarz z południa, który pomyśli, że musiałby zasiąść nad glinianką, sztucznym stawem łowiska specjalnego, czy ewentualnie sztucznym zalewiskiem, albo jakimś skanalizowanym rowem, to nic go nie oderwie od SANU i DUNAJCA. Reszta, to tylko skutki tej beznadziei.
|