|
No, właśnie zapomniałem. Parę lat temu, kilku kolegów z "GŁOWACZA" zorganizowało
wycieczkę motocyklowo-wędkarską do Zwierzyńca. Generalnie byli zachwyceni, ale narzekali
na kajaki. To, jakaś zmora. Potem łowiliśmy z wody na górnej Brdzie. Co parę minut napływał
jakiś kajak. Natrafiliśmy właśnie na spływ kajakarek. Każda obsada zadawała, to samo pytanie -
I, co biorą? W końcu za 15-x tego samego rodzaju zapytania kolega, z którem wędkowaniem,
grzecznie odpowiedział - Tak, proszę Pani, od rana do samej buzi? Widziałem, jak jedna z
kajakarek wzięła telefon komórkowy, i coś tam klarowała, pewnie koleżankom. Żadna z
następnych obsad, już tego pytania nam nie zadała. Może, to jakaś metoda, przynajmniej na
kajakarki?!
|