|
Krzysiek dotyka sedna problemu.
Po jednej stronie, naszej, stoi grupa zapaleńców, w części merytorycznie gotowa do sprostania zadaniu, w części pełna zapału i przeświadczenia o słuszności, ale zbyt zajęta zapewnieniem środków na życie, pracą, prowadzeniem firm- czyli swoimi sprawami......
z drugiej zaś sztab nieźle opłacanych ludzi z jasnym celem przeróbki kasy na bazie naszych wód.....
Dopóki nie będziemy w stanie opłacić podobnego sztabu, będziemy na gorszej pozycji. Mogłoby się to istotnie zmienić, gdyby w naszym kraju postrzegano wędkarstwo jako dochodowy sektor gospodarki, a nie kaprys grupy hobbystów..... wówczas inaczej na wody spojrzeliby zarówno urzędnicy, jak i samorządowcy, a przede wszystkim społeczności czerpiące z tego sektora wymierne korzyści...... dziś korzyści wynoszą w workach kłusownicy, i pozostali kupujący "okazyjną, tanią rybkę" oraz cała reszta, która wody potrzebuje dla swej działalności- rolnicy, MEW, EW, i wielu innych...
A same ryby głosu nie mają........
|