|
"Ale jak jest spory zasób i nie ma groźby zachwiania lokalnej populacji, to świeże i dzikie ryby warto jeść."
Zacznijmy od tego, że lokalnych populacji samoodtwarzających się tzw. "dzikich", to już w Polsce chyba nie ma (może jakieś małe, zapomniane rzeczki o nielicznych populacjach!?). Natomiast, w większości naszych rzek pstrągowych występują osobniki ryb, które pochodzą z tarła naturalnego i w różnym procencie wchodzą w skład populacji lokalnych. W krajach cywilizowanych sprawa ta jest dość prosto rozwiązana, a mianowicie znakuje się np. barwnikiem ryby pochodzące z hodowli. Jeżeli wędkarz złowi później taką rybę, to w ramach miejscowego limitu może ją zabrać, ale jeżeli złowi "dzikiego", to z całą bezwzględnością musi go wypuścić. Co do zachwiania populacji lokalnej, to w naszym rozumieniu wędkarskim dochodzi wtedy, kiedy nie mamy co łowić, ale do tego nigdy nie dochodzi, bo PZW zawsze dopuści nam świeżaczków ze stawów.
|