|
Pamiętam Zatokę Pucką i Gdańską z lat 70- tych i nieco wcześniej, to było wędkarskie eldorado. Metrowe szczupaki z wodorostami na łbie, eksperymentalne hodowle tęczaka z morskich zagrodach, płocie do łokcia, okonie z Helu i Władysławowa, Sztańbuty jak płyty chodnikowe. Tak było do czasu tajemniczego pomoru węgorzy a za nimi innych gatunków. Zatoki wolno się oczyszczały ze względy na słabą wymianę wody, ale w ostatnich latach wracają do świetności, choćby z racji liczebności i kondycji troci czy ilości belon odbywających tarło na ich wodach. Jak człowiek znów czegoś nie spieprzy do będą to z roku na rok coraz wspanialsze łowiska.
|