|
A z tymi mandatami, to rzeczywiscie jest nie do konca jasne. Czytalem kilka interpretacji i musze przyznac, ze np. problemy chromodynamiki kwantowej to maly pikus w porownaniu z tymi wywodami.
Z mandatami, a raczej bez mandatów, jest to jasne, proste i jednoznaczne. Jak napisał Cezary Szczepaniak w artykule "po pierwsze" ... Taka oczywista interpretacja została skierowana z MSW do komendantów PSR, a MSW jest właściwym źródłem takiej interpretacji.
Natomiast zamieszanie wprowadzili wojewodowie, występując o interpretację do ministerstwa właściwego dla kwestii płodozmianu czy jakiejś paszy treściwej, bo tak im się "opłaca" ... mandaty nakładane przez PSR trafiają do ich budżetu, zaś grzywny nakładane przez sądy rejonowe trafiają do budżetu państwa. Tym ruchem wojewodowie odcięli użytkoników rybackich od możliwosci dochodzenia swoich roszczeń w postaci nawiązki od kłusowników, zaś z mandatów ani grosz nie trafia do uzytkowników rybackich ... Zaś użytkownicy rybaccy "ani be, ani me, ani kukuryku", potulnie połozyli uszy po sobie i nie składali zażaleń na takie postępowanie wojewodów, pozbywając się możliwości uzyskiwania naleznych rekompensat ... zresztą, mentalnie ceniąc doraźne karanie, choć rzadkie, w ramach takiej zwykłej chłopskiej mściwości ... "nic z tego nie będę miał, ale niech temu ... ... dop...lą mandat" ... bo z kolei występowanie przed sądami wymagałoby wiedzy, wysiłku, a zostawienie spraw "wymiarowi sprawiedliwości" nie przynosiłoby efektów, bo bez udziału oskarzyciela posiłkowego sady zazwyczaj orzekałłyby o "znikomej szkodliwości czynu" na wniosek kłusownika czy jego obrońcy ...
Taki to splot niekorzystnych okoliczności, który sprawia, że dziwaczne "interperetacje" w polskiej praktyce "mają się dobrze" ...
Tymczasem mandaty, jako szkodliwe, powinny zniknąc znad polskich wód i jezior ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|