|
Artur,
Podobne fatum spotkało rzekę Dobrzycę w górnym biegu, gdzie lipień (powyżej jazu w Golcach) wyginał całkowicie gdzieś w połowie lat 90ych. Co się stało nie wiem, naturalnie odtwarzające się stado po prostu przestało istnieć!
Ty możesz ruszyć tę sprawę mocno do przodu i pójść tropem chorób, bo w moim odczuciu dużo na to wskazuje.
Być może w którejś z hodowli wybuchła epidemia i poprzez wodę czy uciekające ryby dostała się do rzeki, a być może nie... Jest tylko jeden sposób aby to sprawdzić.
Jako Towarzystwo Przyjaciół możecie zdobyć się na ten wysiłek i zlecić badania lipieni w kierunku chorób, mogących powodować masową śmiertelność ryb( np. chorób wirusowych takich jak posocznica wirusowa czy martwica trzustki, ale nie tylko wirusowych, także bakteryjnych, pasożytniczych czy grzybiczych).
PIEWET w Puławach przeprowadza takie badania. Napisz do pani Borzym (ewa.borzym@piwet.pulawy.pl) , zajmuje się chorobami łososiowatych. Jest otwarta na tego typu inicjatywy.
Tylko w ten sposób wykluczysz lub potwierdzisz bardzo ważny element tej układanki.
Podaje linki do dokumentów które swojego czasu otrzymałem od pani Ewy:
https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=gmail&attid=0.1&thid=1349d9922102fd35&mt=application/vnd.ms-powerpoint&url=https://mail.google.com/mail/u/0/?ui%3D2%26ik%3Dd448763197%26view%3Datt%26th%3D1349d9922102fd35%26attid%3D0.1%26disp%3Dsafe%26zw&sig=AHIEtbTrlosmEhczjpuTBep7o8Knu8AOWQ
https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=gmail&attid=0.2&thid=1349d9922102fd35&mt=application/vnd.ms-powerpoint&url=https://mail.google.com/mail/u/0/?ui%3D2%26ik%3Dd448763197%26view%3Datt%26th%3D1349d9922102fd35%26attid%3D0.2%26disp%3Dsafe%26zw&sig=AHIEtbRdvN5hgUd3m8UJx-QCqNk1sQGDTA
========================
Tak na marginesie, tak sobie pogdybam:
Co do narybku z okolic Piły (zapewne Plecemina) to dobry materiał, tzn sprawdza się w naszym Dorzeczu, niego przecież pochodzi. Co więcej pozyskiwany jest z rzek wolnych od hodowli tęczaków. Co jest w pewnym sensie gwarantem czystości ryb. Więc niską jakość materiału zarybieniowego bym wykluczył.
Jeśli lipienie zabija jakaś choroba, która jest w rzece to każda próba zarybień jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Sypiecie ryby z głębi Polski i szlag je trafia, czyli coś im nie pasuje. (Te nieliczne okazy, które się ostały to prawdopodobnie rdzenne najsilniejsze ryby które przechorowały i mogły się uodpornić). Jeśli to się potwierdzi należałoby wnioskować o uchylanie zarybień w ramach operatu materiałem nierodzimym. Objąć resztki stada całkowitą ochroną, podjąć próbę stworzenia idealnych warunków rozrodu. W takich wypadkach natura musi poradzić sobie sama.
Szukajcie,
Powodzenia
|