|
Gdziekolwiek pojawia się zgrupowanie ryb, to zawsze pojawia sie grupa wedkarzy, którzy chcą eksploatować te zasoby. Z zasady wina nie lezy po stronie wedkarzy ale po stronie zarzadcy wody, że dopuszcza do takiej nadmiernej eksploatacji. Jeśli nie wie, że gdzies corocznie grupuja sie ryby, to oznacza, ze nie ma rozeznania co do łowisk. Jeśli wie o tym, to oznacza, że albo świadomie dopuszcza do tego, albo lekceważy swoje wody. Jest jeszcze inny przypadek - świadomie nie podejmuje działań, zasłaniajac sie przepisami (np. zgodnie z RAPR na ogół nie jest mozliwe dokonywanie zmian w ciagu roku).
Wybacz Staszku, ale co Ty wiesz o wprowadzaniu ograniczeń w PZW? Czy cokolwiek w tej kwestii nauczyło Cię zebranie w kole?
Wbrew pozorom o limitach nie decyduja prezesi ale ich wyborcy. I tu możecie się śmiać ale nie macie wiedzy co to znaczy wprowadzić wymiar o 1 cm wyższy, okres ochronny dłuższy o 1 miesiąć czy limit mniejszy nawet o sztukę.
Pisząc o limitach chciałem zwrócić uwagę, że w naszym przypadku każdy limit jest tylko namiastką ochrony, bo zgodnie z nimi (nawet tymi absurdalnie niskimi typu 0,5 sztuki/rok mozna zajechac każdą rzekę nie limitując do niej dostępu. Opaski to pomysł bardzo dobry. Ja preferuję inny: niska opłata roczna na podstawie której można wykupić dniówke z zabraniem ryby (droższa) lub nie. Wtedy limitujemy wszystko - i zabieranie ryb i dostęp do łowiska.
I jeszcze jedno - dla Hrabiego w szczególności. W Krośnie zebraliśmy od członków okręgu na zarybienie i ochronę wód kwotę 976 tys. zł. Na zarybienie okręg wydał 865 tys. zł. Na ochronę wód, dzierżawy, itd. 530 tys. zł. (ok. 100 tys. zł kosztowało zarybienie naszych wód za które okręg nie zapłacił - łosoś, troć wędrowna i certa). Brakującą różnicę pokryliśmy z realizowanych programów, wniosków, zysku z ośrodków zarybieniowych i OS San. W tych warunkach nie przyjmuje żadnych sensacji związanych ze sportem, artykułami bez głębszej analizy ani innymi wymądrzeniami z powierzchowną wiedza w temacie.
|