|
Ciekawe obserwacje:
"Witam,
takie moje stare przemyślenia (2011) na ten temat, plus kwestia zarybień
"Sam głównie spinninguję i łowię na muchę zarówno na Sanie nizinnym jak i górskim. W ciągu
5lat pogłowie ryb w Sanie zmalało i to znacznie, każdy kto wędkuje to zauważył. Przyczyną
tego są: kormorany, wydry, kłusownicy, próg w Ostrowie (uniemożliwienie swobodnej
migracji), rolnictwo (w małym stopniu, ponieważ w naszym woj. stosuje się bardzo mało
nawozów min. i środków ochrony roślin)zanieczyszczenia ściekami, żwirownie jak i sami
wędkarze.
Swoje spostrzeżenia na temat zarybień podam na przykładzie pstrąga potokowego i lipienia.
Zaczynając od tego pierwszego: zarybia się go głównie w miejscowości turystycznej, gdzie
przyjeżdża dużo ludzi i sława okręgu rośnie w siłę. A w rzeczywistości wygląda to tak, że
w jedno miejsce wpuszcza się znaczną ilość ryb i kto żyw "leci" z wędką nad wodę.
Skutkiem czego ok.5% dożywa do tarła, reszta trafia na patelnie. I tu właśnie nasuwają się
pytania dlaczego taką ilością zarybiane jest jedno miejsce, a nie kilkanaście km. rzeki?
Dlaczego w tych zarybieniach nie mogą uczestniczyć wędkarze? Jeśli już tak się dzieje, że
zarybia się jedno miejsce, dlaczego nie wprowadza się czasowego zakazu zabierania ryb?
wtedy miałyby one szanse rozprzestrzenienia się. A i jeszcze jedno w jakim celu zarybia się
pstrągiem w mieście?(rzeka nizinna)
Jeśli chodzi o lipienia 10 000 liczba pokaźna tylko te rybki małe bo to palczaki, których
przeżywalność jest niewielka. W przeciągu 5 lat nie złowiłem tu lipienia (na odcinku, w
którym jest zarybiany) słyszałem o 2 przypadkach, a 10 lat temu były takie 40+.
O tym jak jest mówią wyniki zawodów, w miejscowości którą opisałem wyżej jedno z kół z
Przemyśla miało zawody, złowiono 2 pstrągi, na Pucharze Galicji podobnie gdzie startowało
ponad 30 osób tylko 15 było klasyfikowanych.
pozdrawiam!"
|