|
Roman,
Schemat jest póki co taki, że ktoś chce kupić Jaxona za 120 zł, to pojawia się zaraz cała masa doradców, którzy mając droższe kije mówią mu, żeby sobie odpuścił. Ciekaw jestem na jakiej podstawie? Bo w sprawie muchówek #0 też były głosy negacji, ale czy ludzie tego posmakowali, żeby się wypowiadać? Czy ktokolwiek rzetlenie przetestował Jaxony, Kongery czy inne tego typu kije??? Porównał je do wędek droższych w jednym teście?
Chodzi mi o to, że takie gadanie "lepiej dołóż 300 zł i kup coś lepszego" to jest często konsumpcjonistyczne zaszczucie ludzi, którzy później jak tak poczytają na dwóch - trzech forach, chowają się albo w samotności i wstydzą się przyznać, że łowią na najtańszy kij w gumowych woderach, przez co nie mają kontaktu ze środowiskiem i dryfują w samotności (boją się trochę takiego niby klubu VIPów), albo nie mając kasy czekają miesiące, aż kupią sobie w końcu wędkę...
Tak jakby tracą zdolność do bycia szczęśliwymi, bo za dużo widzieli ugłaskanych w komputerze filmów z modelami ubranymi w piękne stroje na jedno kopytko i nie mają kultowego wzorca, wędkarza na poziomie, szczęśliwego i nie zwracającego uwagi na to, że kolega dał za kija 10 razy więcej.
U nas jakby zatracono szczęście z samego muchowania na rzecz "ukompletowienia się". Chciałbym tylko aby na moim forum nie było takiego osaczania młodych muszkarzy i z drugiej strony, aby były też rzetelne testy wędek budżetowych, żeby nie było gadania od czapy o wędkach, których wielu krytykantów nawet nigdy nie miało w ręce.
Takie gadanie "Jaxony są" nie ma większego sensu. To tak jakby powiedzieć "Sage są..." a przecież są chyba różne? Miałem tylko Xi3 i Launch i trochę się różniły między sobą.
Chciałbym zgromadzić takie środowisko, które by młodemu muszkarzowi z liceum z polskiej prowincji potrafiło poradzić jak łowić tanio i komfortowo. A gdzie w prasie wędkarskiej jest o tym jak ubrać się pod wodery lub gumowe spodniobuty? Od kiedy to na polskiej prowincji młodzież ucząca się kupuje sobie komplety do brodzenia za 2000 zł???
Tak jakby stanąć nad biednym rencistą w Biedronce i mówić mu, żeby kiełbasę kupił w mięsnym i tą za 40 zł za kilogram... bo lepsza... no i co to zmienia? Dlaczego ludzie nie mieliby być szczęśliwi bez upuszczania sobie krwi na kredytach i całym tym wariactwie, które do nas przyszło z zachodu?
Lansuje się wizerunek szczęśliwego bogacza i smutnego biedaka. A dlaczego ludzie nie mogą potańczyć sobie za darmo w parku przy magentofonie? Bo niby co? Trzeba być z rodziny Caringtonów, żeby tańczyć???
Bronię się tylko przed presją konsumpcji i nic więcej. Takich ludzi zapraszam. Nie wiem czy ktoś się zgłosi, ale tych co wywierają presję nie zapraszam i już. Mogę coś zrobić dla kultury ale nie dla komercji.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|