|
" Zawody na poziomie kół to bardziej integracja lokalnych środowisk niż wyścig o pucharki."
A dlaczego zawody (jak rozumiem towarzyskie) i to z obowiązkowym mierzeniem ryb.
A dlaczego z formułą nagradzania uczestników, może lepiej nagrodzić w ramach tej samej kasy rzekę, kupując narybek ze startowego i tej części którą dokłada koło, czy ZO
Może nagrodzić w ramach tej samej kasy strażników kupując im kolejny sprzęt lub paliwo
Czy w tym, Kole, Okręgu, kraju nie ma już innej formuły integracji choćby w celu uhonorowania Starosty i podziękowania
Może pokaz wędkowania muchowego w kilku technikach, sucha, nimfa, streamer z instruktarzem dla młodzieży i nie tylko
Może pokaz prawidłowo wykonywanego C&R zakończony pogadanką przy ognisku o wartościach tej praktyki.
Może prezentacja filmu z zajebistego łowiska, gdzie stoi ryba na rybie bo od lat praktykuje się no-kill i tą drogą inspiracja i przekonwywanie, władz, sponsorów, wędkarzy do konieczności wprowadzania zmian.
Wyobraźnia podpowiada setki pomysłów, tylko że Wasza wyobraźnia została zamrożona w latach 50- tych ubiegłego wieku.
Czy wam się wydaje, że formułą zawodów na wszystkim i o wszystko, wyedukujecie nowe, nowoczesne pokolenie wędkarzy, działaczy i menadżerów wędkarstwa?
Produkujecie jedynie Klony poprzedniego pokolenia, których najistotniejszym celem jest przerzucanie jak największej liczby ryb, w jak najkrótszym czasie dla nagrody.
Czy jak któryś z kolegów niedawno tu pisał „najważniejsza jest część artystyczna” musi ona być poprzedzona przeciągnięciem ryby przez korytko, wagę i łapy sędziego …?
|