|
Szanowny Panie Kolego,
Niech będzie dwieście, choć liczba ta pomnożona przez ilość zawodów i treningów nie jest już tą samą liczbą.
Pana artykuł jest swoistym apelem, tak jak C&R nadal pozostaje jedynie w sferze apeli.
Nie sankcjonują go nakazy a jedynie odwoływanie się do rozsądku wędkarzy.
Przełamując mięsiarskie stereotypy, również te związane z traktowaniem ryb niewymiarowych, potrzebny jest punk odniesienia jakim powinni być zawodnicy, uchodzący za elitę wędkarstwa muchowego .
Elitarność tą powinna wyróżniać obok ponadstandardowych w stosunku do amatorów umiejętności, etyka
Statut PZW napchany jest dumnymi hasłami o etyce, edukacji młodzież, popularyzowaniu wędkarstwa, można by pomyśleć że jest to naczelną misja Związku.
Ten sam jednak Związek ustanowił podwójne standardy etyczne jedne dla wędkarzy amatorów, których i słusznie przekonuje się o tym, że ryba jest żywym organizmem
I drugi standard „etyczny” dla zawodników, który stwierdza, że ryba jest pożytkiem punktowym
a więc „bezosobową” formą czegoś co wyjmują z wody celem pomiaru i przeliczenia na punkty.
Jak więc zamierza Pan oraz inni Koledzy, słusznie nawołujący do prawidłowo wykonywanego C&R, ze szczególnym poszanowaniem ryb małych przekonać pozostałych, jeśli z miejsca i od osób (zawody, zawodnicy) od których powinien płynąć czytelny komunikat dla wszystkich o tym, że ryba kawałkiem mięsa nie jest, płynie dokładnie odwrotny
Jestem prostym człowiekiem, nie zacytuje Panu starannie dobranego fragmentu traktatu filozoficznego na poparcie mojego zdania, ale ja powiedział Kmicic do Księcia Bogusława,
„Rozum mój objąć tego nie może więc o naukę proszę ...”
Proszę mi podać choć jeden sensowny argument, przemawiający za tym, by wyłonić zwycięzce zawodów, bo przecież o to tu chodzi, należy zaniżyć wymiar ochronny
|