| |
Dziękuję Koledze za ten tekst. Swojego czasu, podejmując kolejną (nieudaną) próbę uzyskania podobnego statusu dla KP "Głowacz" w Elblągu na odcinek rezerwatowy Wałszy, dopływu Pasłęki, powołałem się, poprzez analogię - na "Passarię". Efektem było uznanie mnie, przez niektórych z kolegów, za donosiciela. Na marginesie mam okazję wyjaśnienia tego incydentu. Otóż, w rozmowie telefonicznej z p. O, byłym pracownikiem Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Olsztynie, umówiłem się, że prześlę mu nieoficjalnie na maila, dla zobrazowania sprawy, moje pisemne dywagacje na ten temat. Okazało się potem, że p. O nadał tej sprawie tok oficjalny?!
Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że odcinek rzeki Wałsza wchodzi w skład tego samego rezerwatu, co odcinek Pasłęki "administrowany" przez Klub "Passaria". Wydaje się, że Klub "Głowacz" podobnie działa na terenie ZO PZW w Elblągu, jak "Passaria" na terenie ZO PZW w Olsztynie. Jest tylko istotna różnica. Na odcinku Pasłęki tzw. "pelnikowskim", mogą wędkować wyłącznie członkowie "Passarii", a w Wałszy teoretycznie wszyscy wędkarze, którzy posiadają zezwolenie wydane na elbląski odcinek Pasłęki (700 szt), co skutkuje zadeptaniem i wyrybieniem tej rzeki. Dwa lata temu była propozycja, żeby wydzielić Wałszę od liczby wydawanych zezwoleń na Pasłękę. Krótko mówiąc, żeby na Wałszę wydawać osobno, np. 50 zezwoleń. Też nie przeszło. Umówmy się - żeby dany klub miał motywację do działania musi posiadać wodę do swojej dyspozycji. Tego typu rozwiązanie na dzień dzisiejszy jest jednym z fajniejszych rozwiązań (pomijając OS-y). W Olsztynie udało się wiele lat temu i chwała za to ludziom dobrej woli. Natomiast, gdzieś indziej nie, bo nie zapomnijmy, że jest też obawa lokalnych władz PZW, żeby pozostali wędkarze negatywnie nie "podsumowali" takiego stanowiska, jako naruszającego zasadę powszechnego dostępu do wód.
Wodom Cześć
|
