|
Łamanie prawa jest łamaniem prawa. I nie ma co czuć niesmaku że ktoś gani.
Rozumiem oburzenie wynikające z praworządności. To dobra cecha. Przepisy to rodzaj umowy społecznej i powinny być respektowane w ramach wzajemnego zaufania i poczucia bezpieczeństwa.
Jednakże ludzie powinni się dobrze zastanowić, które obszary życia obejmują takimi umowami społecznymi, bo czasami dochodzi do paraliżu funkcjonowania i niepotrzebnych zatorów w gospodarce.
Też staram się przestrzegać głupie przepisy. Ostatnio stałem na czerwonym świetle i wołałem z uśmiechem do policjanta i policjantki po drugiej stronie, że wszyscy tracimy czas, bo i tak nic nie jedzie. A oni na to: "A niech Pan idzie, będziemy się patrzeć na kamienice" Koniec końców, uśmiechnęliśmy się do siebie po odczekaniu wcześniej 100 sekund bez sensu...
Wracając do tematu. Jeśli te oburzenia uderzają w najlepsze polskie łowiska, to należy zadać sobie pytanie, czy aby na pewno klucz do rybnych łowisk leży w ustawach i rozporządzeniach. Na OS-ach ludzie notorycznie łowią lipienie w maju i pstrągi jesienią... a ryby są. Na pozostałych łowiskach mamy to co mamy. Pytanie więc czy cel ustawodawcy jakim była ochrona ryb, jest tym narzędziem prawnym osiągana. Z tego się posłów powinno rozliczać - za efekty. A jeśli coś nie działa lub działa, to po co istnieje w obecnej formie?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|