|
A o to to już trzeba pytać proktologów. Może się jakaś ość prześliznęła przez maszynkę do mięcha bo z takiej starowinki filety już nie teges ;)
A tak poważnie ... No właśnie kto ??? I mówimy o tym w kraju z "Krainą 1000 jezior". To dopiero k... jest żenada. Na tym tle tylko karpiarze trzymają klasę. Przynajmniej Ci, których znam. Im jakoś zdjęcie wystarczy. Ale wrzucają do wody tyle paszy, że sami mogliby się zdrowo nią najeść więc problem zaspokojenia głodu rybim białkiem odpada. Bo skoro łowca największego suma w RP "katrupi" go argumentując to tym, że "nie był przygotowany na taką rybę" tzn. nie wziął aparatu czy coś w ten deseń to ręce opadają. A kilogramowego karpia jako żywca to nadział nastawiając się na co ??? Na sumiki karłowate ???
Po prostu prawda jest taka, że cymbał chcący "by karta się zwróciła" zeżre wszystko co mu wpadnie na haczyk, gość mający się za coś lepszego zeżre tylko to co ma wymiar. Zaś "etyk" zeżre tylko od czasu coś o dowolnym rozmiarze argumentując to w zależności od potrzeb. A to że już stara i się miała okazja rozmnożyć, a to że i tak padnie ze starości itd. , itp.. A poza tym wszystkim nad wodami pałęta się jeszcze całkę spora grupka idiotów do której i ja się zaliczam myśląca, że swoim postępowaniem sprawi, iż będzie lepiej. I jest. Tym, którzy włażą po nas na łowisko, bo żrą to co my wypuściliśmy. Stąd frustracja i takie głupie dyskusje na forach.
Dlatego biorę się za kręcenie much i wracam do strugania woblerów. Wk...urwiał się będę jedynie wtedy gdy właduję sobie kotwicę w paluch. Chociaż i to nie problem bo od jakiegoś czasu używam tylko bezzadziorów ;)
Pozdrawiam
JM
|