| |
aż żal reklamować... tu na dolnym śląsku wszyscy na tej rzece wieszają psy za te progi, i tak
sobie myślę że całe szczęście. Wisła jest cwana, niepozorna, pełna pstrągów do 25 cm - są w
tysiącach... więc po co jechać? ... do tego łowienie w niemal stojącej wodzie...
To moja rzeka bo nad nią się wychowałem, tam pierwszy raz łowiłem muchówką, którą tam
dostałem od ojca, tam złowiłem pierwszego pstrąga na muchę 24 lata temu... tam byłem dzisiaj
mimo, że trzeba było jechać 250km z Wrocławia... i tam dziś złowiłem 9 pstrągów powyżej
30tki, pierwszą w tym roku 45tkę i ... na koniec dnia straciłem 70tkę która wykorzystała moją
nieuwagę i splątany sznur wokół palców przy którymś odjeździe..., szczęśliwie pozwoliła się
zmierzyć okiem szarżując tuż przy moich butach... żal. Pojutrze po nią wracam - 250km -
trudno. To tylko lipna Wisła... 'Czy ta ryba w ogóle się tam rozmnaża?' - podejrzewam że lepiej
niż w Bobrze, ale mogę się mylić.
Zanim Wilk zarybił rzekę przed zawodami GP zdarzyło się łowić w lutym/marcu 35 rybek
podczas jednodniowego wypadu... Po co to zarybienie? Nie wiem. Oczywiście zdarzyło się
również i zero ;) ale tylko raz jeden. Temp wody miała wtedy ok 0,5C....
Ale ja polecam Bóbr nadal ;) fajna woda, piękne krajobrazy a 5 ryb na dzień/os (poniżej Wlenia)
to już mega wyczyn, po którym uznaje się że ryba jest. Przy Wiśle to tak jakby wyginęła ;))))
|
