|
No tak, nie ma to jak darcie japy w Parku Narodowym.
Kojąca cisza i ostoja zwierzyny. Szkoda tylko, że z dominacją hałaśliwych osobników Homo sapiens... nie dziwcie się koledzy, że wybrałem jelcowe nizinne rzeczki. Tam przynajmniej kajaki są raz na miesiąc i zwykle są to już koneserzy spływów i survivalowcy, z którymi zawsze miło spędzić czas przy ognisku w leśnej ostoi... jednak tam gdzie jest stonka, nie ma już tego klimatu.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|