|
Witam,
Sprawa uznania głowacicy za gatunek rodzimy dla dorzecza Dunajca i Sanu w dalszym ciągu znajduje się na etapie decyzji ministerialnych.
Jakie zapadną ostateczne decyzje? Nie wiemy. Jedno jest pewne, jeżeli w ministerialnym rozporządzeniu głowacica zostanie uznana za gatunek obcy dla w/w rzek, dalsze zarybianie nią będzie niemożliwe. Na zawsze utracimy cenny wędkarsko gatunek, od dziesięcioleci bytujący w naszych rzekach. Komu jest to potrzebne? Czy to ma sens?
Bardzo nas rozczarowuje postawa redakcji Wędkarskiego Świata która otwarcie w tekście M. Szymańskiego „Niebezpieczne Rozporządzenie” występuje przeciw głowacicy. Jeszcze większym zaskoczeniem dla nas jest „wstępniak” J.Kolendowicza zamieszczony w marcowym WŚ.
Jako klub, od dwudziestu lat działający na rzecz głowacicy nie możemy milczeć. Doskonale zdajemy sobie sprawę że przez ten czas można było zrobić więcej i lepiej. Jesteśmy jedynie społecznikami którzy dla tej pięknej ryby zrobili tyle ile mogli.
Wszystkim tym którzy poparli naszą petycję w sprawie uznania głowacicy za gatunek rodzimy serdecznie dziękujemy.
Poniżej zamieszczamy naszą odpowiedź na „wstępniak” J.Kolendowicza który wraz z innymi tekstami można przeczytać na naszej stronie.
www.hucho-hucho.org , aktualności - archiwum
Wojciech Łopatka
V-ce Prezes Krakowskiego Klubu Głowatka
Redakcja „Wędkarskiego Świata”
ul. Miedziana 11
Warszawa
Pisząc wcześniejszy – otwarty – list, będący reakcją na tekst red. M. Szymańskiego pt. „Niebezpieczne rozporządzenie”, mieliśmy na celu jedynie obronę głowacicy w naszych rzekach. Dlaczego redakcja nie opublikowała tego listu? Może po prostu zabrakło odwagi?
J. Kolendowicz, potępiając w swoim wstępniaku do numeru 3/2012 naszą wieloletnią działalność, nie odpowiedział na pytanie, dlaczego przez wiele lat redakcja WŚ nas popierała. Dlaczego publikowano w „Wędkarskim Świecie” liczne relacje z Pucharów Głowatki (opisywane w bardzo pozytywnym świetle) oraz innych organizowanych przez nasz klub imprez? Wszyscy pamiętamy – i szczerze za to dziękujemy – pozostawione przez właścicieli WŚ pieniądze przeznaczone na zarybianie głowacicą. Przez wiele lat przedstawiciele WŚ systematycznie uczestniczyli w Pucharach Głowatki. Wszystkie te fakty utwierdzały nas w przekonaniu o słuszności naszych idei i o utożsamianiu się z nimi redakcji. Pamiętamy jak dziś rozmowę z nieodżałowanym, ówczesnym redaktorem naczelnym – śp. Maciejem Ogrodzkim, który w imieniu WŚ zabiegał o objęcie Pucharu Głowatki patronatem medialnym. Zastanawia nas zatem, od kiedy redakcja uważa, że głowacicę należy wyeliminować z naszych zaledwie (!) trzech rzek, w których ta jeszcze występuje? Co wpłynęło na zmianę stanowiska?
Szanujemy prawo do zmiany poglądów, co być może w tym przypadku miało miejsce. Skoro tak, to uznanie tego prawa należy się również członkom Klubu Głowatka. Po pierwsze nie wszyscy członkowie klubu zabierają złowione głowacice, a widoczne na naszej stronie zdjęcia pochodzą sprzed kilku lat. Popieramy wypuszczanie złowionych głowacic. Czy redaktorom WŚ nigdy nie zdarzyło się zabrać złowionej ryby? Nikt z nas nie wypomina red. M. Szymańskiemu zabijania troci. Skoro robi to zgodnie z obowiązującym prawem i własnym sumieniem, jest to w takim razie jego sprawa. Dlaczego J. Kolendowicz, pisząc o klubowiczach następujące słowa: „zabijanie głowatek przez ich przyjaciół” inaczej ocenia sytuację? Czyżby działa tu tzw. moralność Kalego?
W rubryce „Rekordy Polski” pokazano wiele „sztywnych, skutecznie duszonych pewnym chwytem pod skrzela, dumnie prezentowanych na tle płotu" pięknych okazów różnych ryb – tak jak np. ostatnio w marcowym numerze (WŚ 3/2012, s. 87). Trzeba przyznać, że to zdjęcie jest bardziej „gustowne”, ponieważ wykonano je na tle płotu i sanek! Dlaczego redakcja WŚ akceptuje mordowanie okazów głowacicy i pstrąga potokowego, przyjmując zgłoszenia martwych ryb do rubryki „Rekordy Polski”? Od 2012 r. inne zasady obowiązują względem szczupaków, sandaczy, boleni, sumów, okoni i lipieni (WŚ 1/2012). Widocznie redakcja uważa, że głowacic i potokowców – w przeciwieństwie do ww. gatunków – mamy w nadmiarze. Rozumiemy przesłanie: głowacica to gatunek obcy i należy go wybić. Dlaczego jednak pstrąga potokowego?
Przeciętnie zorientowany wędkarz wie, że głowacica nie jest rybą dorzecza Wisły. Wiedzą o tym wszyscy członkowie Klubu Głowatka. Podziwiamy zatem zdolności śledcze J. Kolendowicza, który cytując prof. K. Goryczkę, odkrył dla siebie tę informację na naszej stronie internetowej. Gdyby J. Kolendowicz, w przeciwieństwie do naszego prezesa, zrozumiał ww. tekst M. Szymańskiego, wiedziałby, że za sformułowaniem „uznanie za gatunek rodzimy” kryje się jedynie określenie prawne, zezwalające na zarybianie głowacicą Dunajca, Sanu, Raby i Soły wraz z dopływami. Taka jest propozycja ministerstwa.
W celu ochrony gatunku napisaliśmy do Zarządu Okręgu PZW Nowy Sącz pismo wnoszące o wprowadzenie pięcioletniego zakazu zabijania złowionych głowacic. Mamy nadzieję, że taki przepis wejdzie w życie, ale to nie my będziemy głosować nad tym wnioskiem. Należy pamiętać, że jesteśmy jedynie społecznikami poświęcającymi na rzecz głowacicy swój prywatny czas i pieniądze. Oskarżanie nas o „zrobienie wygodnego (dla siebie) łowiska »put and take« za pieniądze przyjezdnych ceprów” jest obrażającym nas nadużyciem. Dyrektor generalny ogólnopolskiego pisma powinien mieć więcej kultury i obiektywizmu.
Ciekawe, jak w świetle takich oskarżeń wyglądają prace kolegów z Towarzystwa Przyjaciół Rzeki Iny i Gowienicy czy Towarzystwa Miłośników Rzeki Regi? Kluby te również organizują „zrzutę”, czyli licytację, podczas swoich sztandarowych imprez, a dochód przeznaczają na zarybienia. Łowiska „za pieniądze ceprów” mają równie „wygodne” i też „put and take”, z czego red. M. Szymański chętnie i często korzysta. Takich klubów w Polsce, działających na podobnych zasadach, na szczęście jest więcej. Obrażanie ludzi, którzy wykazują inicjatywę i którym „jeszcze się chce” to niegodziwość!
W czym w takim razie tkwi problem? Czy przypadkiem nie w tym, że kilkudziesięciu wędkarzy zrzeszonych w Klubie Głowatka ośmieliło się mieć inne poglądy od jedynie słusznego spojrzenia na sprawę redaktorów WŚ? Gdyby Pan Kolendowicz przeczytał uważnie naszą petycję, dowiedziałby się, że dotyczy ona tylko i wyłącznie głowacicy. Oskarżanie nas o „ochocze” popieranie „masowego wpuszczania do naszych wód publicznych (rzek i jezior) głównie tęczaków i karpi” jest kłamstwem i manipulacją. Oczekujemy stosownego sprostowania i przeprosin.
Zarybienia głowacicą w Dunajcu, Popradzie i Sanie odbywają się zgodnie z prawem. Według naszej wiedzy gospodarze tych wód mają stosowne pozwolenia. My, jako klub, w ramach naszych skromnych możliwości jedynie wspieramy te działania. „Zarybianie metrowymi głowacicami” we wrześniu 2011 r. to prawda. „Wysłużone” i „zasłużone” ryby ze stada zarodowego z Łopusznej zostały wpuszczone do Jeziora Czorsztyńskiego, Jeziora Rożnowskiego, Dunajca i Sanu. Było to zarybienie incydentalne. Czy te piękne ryby powinno się zutylizować lub przemielić na kotlety? Czy władze okręgowe PZW w Nowym Sączu i Krośnie podjęły złą decyzję?
Dla kilku pokoleń wędkarzy obecność głowacicy w Dunajcu i Popradzie jest tak oczywista, jak brak w nich łososia i troci. Czy kiedykolwiek te ryby będziemy łowić na Podhalu i w Pieninach? Bardzo czekamy na ten moment, ale obawiamy się, że potrwa to jeszcze długo. Jeżeli w przyszłości okaże się, że głowacice, trocie i łososie nie mogą żyć obok siebie, będziemy popierać nasze ryby wędrowne. Czy zatem kilkadziesiąt lat z głowacicą pod nieobecność łososia i troci to czas stracony? Czy powinniśmy się tego wstydzić i żałować? Czy głowacica przyczyniła się do wyginięcia jakiegoś rodzimego gatunku ryb?
O cóż więc chodzi redakcji „Wędkarskiego Świata”? Jak wynika z ostatnich publikacji, bałtyckie łososie giną, a trocie chorują na wrzodzienicę. Zapora we Włocławku dalej skutecznie odgradza tarliska w górach. A co z zaporami w Czchowie, Rożnowie i Czorsztynie? Jeżeli jeszcze do tego przestaniemy zarybiać „obcą” głowacicą, to cóż nam pozostanie? Być może tylko wyjazdy zagraniczne. Może właśnie o to chodzi? Czy tak ortodoksyjne podejście do ichtiofauny w przypadku głowacicy jest uzasadnione? Strach pomyśleć, co „ortodoksyjni zieloni” mogą wymyślić w sprawie ziemniaków, kapusty i pomidorów...
Cytując J. Kolendowicza, zastanawiamy się, czy wszyscy redaktorzy „Wędkarskiego Świata” mają w domu lustro. Czy przypadkiem w tych lustrach nie widzą łowionych przez siebie „rodzimych” tęczaków w Bośni lub „rodzimych” sumów w Hiszpanii? Na stronie internetowej WŚ to widać. Czy to nie hipokryzja?
Z poważaniem:
Zarząd Krakowskiego Klubu Głowatka
PS. Ponieważ przypuszczamy, że podobnie jak poprzedni list również i ten nie zostanie przez redakcję WŚ opublikowany, nadajemy mu charakter otwarty.
Do wiadomości:
4. Zarząd Główny PZW w Warszawie
5. Zarząd Okręgu PZW w Nowym Sączu
6. Zarząd Okręgu PZW w Krośnie
7.Zarząd Okręgu PZW w Tarnowie
8. Redakcja magazynu „Wiadomości Wędkarskie”
9. Redakcja magazynu „Wędkarstwo Moje Hobby”
10. Redakcja magazynu „Sztuka Łowienia”
11. Portal internetowy „Fly Fishing”
12. Portal internetowy „Polish Nymph”
13. Portal internetowy „Galeria Muchowa”
14. Portal internetowy „Jerkbait”
15. Portal internetowy „Flytiers”
|