|
Nikogo nie cytuję, tylko taki jest duch tego "ekologicznego pokolenia". Pierwsze z brzegu to chociażby to i temu podobne niby tam naturalne rozwiązania:
http://bpn.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=515&Itemid=31
To nie jest ochrona środowiska naturalnego, tylko konserwacja środowiska naturalnego lub antropogenicznego ale... wcześniejszego, niż to późniejsze - niepożądane, złe i "szkodliwe" - próba zatrzymania ewolucji krajobrazów, NATURALNYCH zmian klimatu... Zatrzymywanie obrazu, stop klatka, Park Jurajski i żywe muzeum w wykonaniu ludzi - ale próba zatrzymania procesów to też jest manipulacja przyrody, nieco ładniejsza niż zarybienia smoltami i przyjemniejsza dla oka.
Ja myślę, że jeśli na skutek naturalnej eutrofizacji jeziora, typ oligotroficzny zamieni się w eutroficzne bajorko z linami i karasiami - to jeśli jest to obszar chronionej natury, to należy to tak zostawić aż zarośnie i zamieni się w torfowisko a następnie las. Jezioro jest najkrócej żyjącym elementem krajobrazu w skali czasu geologicznego spośród obiektów wodnych. A jeśli nam jako ludziom na eutrofizacji jakiegoś jeziora nie zależy, wtedy OK, powstrzymajmy to, ale nazwijmy to sztucznym zabiegiem pielęgnacyjnym, konserwacją środowiska naturalnego, ale nigdy ochroną środowiska naturalnego. W środowisku naturalnym Wisły kijem się nie zawraca, zwierzęta jeśli mają na danym obszarze wyginąć, to giną i już. Jeśli człowiek nie jest temu winien, to z punktu widzenia ochrony przyrody należy to olać. Z punktu widzenia gospodarczego już nie! Jakiś gatunek pająka może mieć substancje, które mogą się przydać w medycynie, ale to już nie jest ekologia tylko biznes
Ot tylko o słowa i o nazywanie rzeczy po imieniu chodzi.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|