|
To była proponowana opcja. Kolega Przemysław sobie ją przemyśli po swojemu.
Szkoda ludzkiego ognia, żeby szybko się wypalił. A sukces w działaniach społecznych zależy od "wolnych środków", które najpierw należy zgromadzić lub otrzymać od innych. Często niestety pod pewnymi warunkami - dotacje i pieniądze od sponsorów często obciążone są klątwą "wytycznych ograniczających".
Zobacz co mówią niektórzy starsi ludzie: "Ja też działałem, buntowałem się, ale mi przeszło". Otóż gdyby ludzie najpierw budowali swoją pozycję to później starczyło by im energii na dokończenie dzieł i odniesienie sukcesu.
Ja bym chciał, żeby wszyscy gołodupcy zrozumieli, że zanim uratują świat muszą uratować siebie. Jak ktoś kto nie umie pływać może ratować innych? Utopią się oboje. Wszystko po kolei. Każde działanie ma wymiar ekonomiczny, nawet bieg geparda po gazelę.
Chyba, że ktoś bez kasy ma dobry plan biznesowy, i np. ratując Białkę, zostanie dobrze prosperującym przewodnikiem wędkarskim po Białce... do tego trzeba mieć głowę na karku i wypatrywać dobrej sposobności, ale to miałoby przynajmniej jakiś sens
Białka zasługuje na słoweńskie ceny... a przewodnik po Białce na słoweńską gażę...
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|