|
Robiłem to przez ostatnie 10lat.
Wierzyłem w to co P.Piotr miał zamiar zrobić.Dużo pomagałem, zwracałem uwagę na różne problemy,proponowałem rozwiązania.Ale w momencie gdy ktoś(może Pan Dyrektor) zabronił mi swobodnego wędkowania(limit 40 wyjść)nie chcę mieć nic z tym związkiem wspólnego.Bo to że człowiek od 30 lat regularnie wędkował,opłacał kartę,chronił rzekę i podobne zabiegi których nie muszę wymieniać nic dla innego nie znaczą lecz liczy się tylko zysk(pieniądze) zmieniły mój punkt myślenia.Teraz jest mi obojętne kto będzie miał tę wodę.Czy to będzie nowy właściciel,czy stary-wszystko jedno jeżeli nie będę mógł wędkować z różnych powodów.
Czasami zastanawiam się czy gdyby ten San zostawili wszyscy bez jakiejkolwiek opieki,nie było by dla niego lepiej.Wszystko by się uspokoiło,ucichło a życie w wodzie mam nadzieję toczyło by się powoli dalej.
Nie raz zwracałem uwagę, że rozreklamowanie Sanu skończy się tym czym praca prostytutki.
Parę lat podoi kasę a później śmietnik.
Pozdrawiam.
|