|
Opisano bardziej zjawisko, niż jakiegoś tam wędkarza. Nikt go nie nazwał niewybrednie. Zjawisko zaś jest paranoją. Ta paranoję można było dostrzec nawet w gazetach wędkarskich. Zdjęcie pitwoka i podpis "mały ale śliczny". To brzmi jak "mały ale pracowity" i wszyscy wiemy o co chodzi. To jeden wielki obciach. I to jest warte napisania 2999 postów, w przeciwieństwie "jaka woda na Sanie". Bo to się dotyczy wszystkich wód.
Ja się przyznaję, uczyłem się łowić na małych lipieniach gdzie tych maluchów było duzo a wymiarków niewiele, czasem przez kilka godzin nie udało się złowić ryby wymiarowej. Ryby jednak wracały do wody odhaczane w wodzie i nie mam ani jednego zdjęcia. Wstydziłbym się chwalić, mimo że łowiłem na swoje pierwsze nimfy.
Gdy nauczyłem się łowić zarówno na spinning jak i muchę, jednoczesnie uczyłem się jak się dobrać do większej ryby i NIE ZŁOWIĆ małej. Nie zawsze się udaje, ale przeważnie działa.
|