|
Delikatnie mówiąc, nie jest to najlepszy partner do dyskusji. Chyba że przez dyskusję rozumiemy bycie bełkotliwie zakrzykiwanym jakimiś bredniami 3 po 3.
Skompromitował się straszliwie na Pucharze Głowatki, ciężko mi zrozumieć na jakich zasadach osoba o tak żenujących występach piastuje jakiekolwiek stanowisko w PZW. Dodatkowo, jak wieść niesie, to nie pierwszy "nóż w plecy" ze strony tego Pana i miłość do MEWek ma chyba we krwi. Poprzednim razem też sprawie łeb ukręcono i głosami kolegów z ZO ocalił 4 litery. Koledzy z klubu Głowatka dotarli też do bardzo ciekawej publikacji podpisanej przez tego Pana, w skrócie - uznającej głowatkę za gatunek ekonomicznie niepożądany. O rażących błędach w wyliczeniach i naciąganiu faktów, zakwestionowanych natychmiast m.in. przez prof Goryczkę z litości nie powinno się nawet wspominać, ale kronikarski obowiązek nakazuje. Szanowny prezes okręgu rok wcześniej na konferencji o głowatce też nie wiele lepiej wypadł, a na Pucharze Głowatki to już w ogóle chyba tylko śmiać się można było, słuchając bredni serwowanych przez ten duet. Jako kabaret spełnialiby się obaj Panowie zdecydowanie lepiej, niż jako osoby odpowiedzialne za ryby. Flip i Flap z zazdrości przewracaliby się w grobie.
To jest naprawdę przerażające, że osoby mające tak podstawowe problemy z implementowaniem teorii do praktyki zajmują się rybami w NS.
Z drugiej strony, skoro za pobicie Michała Cebuli pracownik dostał upomnienie za złamanie przepisów BHP, od dyrektora okręgu, będącego specjalistą od prawa pracy, to co nas tam jeszcze może zdziwić?
|