|
z obserwacji i doświadczeń w dorzeczu Dolnej Odry mogę podpowiedzieć, że ryby z zarybień, a zwłaszcza smolty, często zachowują się jak by nie miały adresu do powrotu. Próbują odbywać tarło w rowach melioracyjnych, byle woda trochę płynęła. Wcale mnie nie dziwi, ze takie rzeczy dziać się mogą na Wiśle. Co do wybierania małych cieków. Owszem, jeśli są dostępne. W niektórych rzekach rosyjskich łososie odbywają tarło w rzekach szerokości 200 metrów, miedzy jeziorem, a morzem. Jak jest skuteczność takiego tarła, nie wiem. Dużo ważniejszy jest substrat i przepływ wody. Oczywiście, im więcej innych gatunków ryb, tym straty w larwach większe, stąd pęd ku małym dopływom, gdzie udowodniono przeżywalność nawet na poziomie 20%. Tylko, ze historycznie ryby te odbywały tarło w znacznej części dopływów Wisły i Odry. Co z tego, że w małym ciurku mamy wysoka przeżywalność, skoro dostępność tarlisk jest bardzo ograniczona? 0,5% z Dunajca koło Sącza to i tak więcej, niż 20 % z dopływiku typu Wiśniówka u nas na Inie.
Słyszałem, że trwają prace nad nowa przepławka dla Włocławka, oby były skuteczne. Jestem pewien, że zanim człowiek zniszczył szlak Wislany, wchodziły do niej i jej dorzecza miliony tarlaków. W końcu jesiotry coś musiały jeść. Dzisiaj największym polskim problemem jest brak rodzimych łososi. Te obce potrzebują szansy, by zacząć się przystosowywać, a zamiast niej maja widły i prąd elektryczny, o braku przepłąwek chociaż, nie mówiąc.
Myślę, że warto jednak wspomóc projekty LIFE+ na Białej Tran. i Wisłoce, gdyż tam rybom przeszkadza tylko Włocławek.
Ku pokrzepieniu. Łotwa ustawą wyłaczyła 214 rzek łososiowych z zabudowy.....
|