|
Marian, przepraszam, ale wczoraj przeoczyłem twój kolejny post w tej lawinie, ale do rzeczy.
Nie znam uniwersalnego rozwiązania, bo nikt go nie zna.
Gdyby takie istniało, było by już udziałem wszystkich rzek
To czym piszę, to nie jest narzucanie mojego zdania a jedynie zgłaszanie wątpliwości pod rozwagę
Wątpliwość dotyczy przede wszystkim widzeniem C&R w skali kraju przez pryzmat takiej rzeki jak San.
OS – y stawiane są jako argument sukcesu w opozycji do łowisk Kill a jak wyobrażasz sobie utworzenie OS-ów, na wielu rzekach północnych.
Zakładam by na siebie zarabiały, ceny powinny być porównywalne z cenami południa.
Kto przyjedzie w te chaszcze, błotniste brzegi, kilometry rzeki niedostępne fizycznie do wędkowania. mając do wyboru w ramach zbliżonych kwot San czy Dunajec.
Podaję przykład Redy, bo jest mi najbliższy .
Najbardziej atrakcyjny odcinek lipieniowy płynie właściwie przez miasto, ani to ładne a ni atrakcyjne dla przyjezdnego.
Tu ja się mocniej zamachniesz to albo masz muchę na drzewie albo ściągasz suszące się gacie z czyjegoś balkonu.
Do tego tłumy ludzi na rzeką, psy w wodzie, gimnazjaliści z piwem z latającymi kurwami i flaszkami, miejskie śmieci w rzece i od niedawna kajaki.
Rzeka jest jaka jest i dla tego szuka się dla niej rozwiązań pośrednich, przejściowych typu odcinek no-kill, zakaz brodzenia, wymiar 35 cm, pracę Klubu Lipień na rzecz świadomego i dobrowolnego C&R., ochronę tarlisk i wody jako takiej.
Może kolejnym krokiem powinny być limity roczne dla P&L ustalone indywidualnie dla tej rzeki.
Jakie – nie wiem, od tego są fachowcy.
Może faktycznie należy niezwłocznie wprowadzić powszechny C&R dla tej rzeki, ale decyzja o tym nie może być odgórnym zaleceniem zrodzonym na zawodniczych hasłach.
Piszę tylko tyle i aż tyle by decyzje pozostawić dzierżawcą wód, którzy muszą pogodzić możliwości finansowe i przewidywane wpływy z głosami, opiniami i postulatami środowiska wędkarskiego ramach specyfiki każdej rzeki.
|