|
Widzę Panie Jerzy, że nie dojdziemy do porozumienia. Ja jednak pozostane przy swoim, że w tym przypadku to nie był przejaw zamierzonej niegospodarności (finansowej) tylko zwykłej ludzkiej głupoty...
pozdrawiam serdecznie
Paweł
Szanowny Panie Pawle,
W tej rozmowie nie chodzi o jakieś "dochodzenie do porozumienia" tylko o to, żeby Pan zrozumiał ...
Jakie znaczenie ma to, czy niegospodarnośc była "zamierzona" czy "niezamierzona" skoro efekt jest taki, że doszło do utraty "zdolności samodzielnego finansowania celów statutowych" i do rozwiązania okręgu i do utracenia przez zrzeszonych w nim wędkarzy możliwości decydowania o ich sprawach we własnym gronie?
Przejawem głupoty okręgu, czyli wszystkich wędkarzy w nim zrzeszonych, jest powołanie takiego zarządu, który doprowadzi do skrajnej niegospodarności i do bankructwa, czy to z głupoty czy ze złej woli ...
Odnoszę wrażenie, że, jak często ma to miejsce, utożsamia Pan okręg z zarządem okręgu. Póki niegospodarnośc, z jakiejkolwiek przyczyny, nie prowadzi do "bankructwa" okręgu to nie ma podstaw do rozwiązywania okręgu, a tylko ewentualnie do zmiany zarządu, całego lub jego części. To wszystko jest w rękach czonków okręgu - decyzje podejmuje zjazd delegatów z kół okręgu, ew. na wniosek komisji rewizyjnej okręgu, a dalsze postepowanie może toczyć się przed sądem organizacyjnym. W grę wchodzą też odpowiednie postępowania prawne, bo decyzje wewnętrzne stowarzyszenia, podjęte przez statutowe władze w ramach odpowiedzialności statutowej nie wykluczają odpowiedzialności karnej czy roszczeń cywilnych. Ale to już zupełnie inna historia ... i mniej "prostolinijna" ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|