|
Przez wiele lat byłem aktywnym członkiem Straży Ochrony Przyrody, dla młodszych słuchaczy to odpowiednik uprawnień dzisiejszej SSR, choć ze znacznie szerszym polem działania.
Odbywałem kursy, zdawałem egzaminy, nabywałem uprawnienia a potem aktywnie działałem w terenie.
Nie ma sobie nic do zarzucenia, dziś na ryby chodzę kilka razy w roku ze względu na kręgosłup i latać po chaszczach jako strażnik już nie będę.
Ale kolega ma racje, to tez sprawa naszej aktywności w SSR.
Tylko takie postawienie sprawy znów zwolni władze PZW od działania.
|