|
Nie... miał ją powiesić na drzewie za pokrywę skrzelową zrobić tuzin zdjęć i wysłać po medal...
Jeśli jesteś promotorem zasady no kill i prowadzisz taką akcję a za taki uważa się Klub Głowatka to pewne rzeczy powinny zmierzać do takiej postawy, Pan w gumofilcach nie powinien zostać zakwalifikowany do zawodów które jako promocja nokillowej działalności powinny od uczestników wymagać takiego przygotowania by złowione ryby mogły zgodnie z promowaną zasadą wrócić zdrowo do wody.
Wystarczy zobaczyć na regulaminy OSów, jest tam napisane - należyta staranność, bezzwłoczne wypuszczenie, nie wyciąganie na brzeg... do tej należytej staranności należy obowiązek posiadania podbieraka, szczypców itp... czyli ktoś w imie większej przeżywalności ryb i zasady nokill ustalił zasady które do tego zmierzają.
Jeśli pozwalam na uczestnictwo w zawodach które taką zasadę hołdują to Panowie w klapkach, sandałach, kaloszach, bez odpowiedniego wyposażenia wypadają z gry! Nie wystarczy łowić na kotwiczki bezzadziorowe czy haki!!!
Jeśli natomiast takiej zasadzie nie hołduje klub, Pan czy ktokolwiek to mogę wtedy pozwolić sobie na więcej luzu w organizacji, wycierania rybami kamieni, łapania za pokrywę skrzelową 10kg rybę, wypruwania z niej flaków. Zmierzam do tego że taki no kill jak zaprezentował film nie ma po prostu sensu, tylko obudzi tych co uważają że ryby trzeba zabierać i będa podpisywać się że ta przecież i tak nie przeżyła. Taki no kill może promować tylko zabieranie ryb do wędzarni.
Po prostu trzeba wybrać 'no kill' czy 'patelnia' a nie być promotorem fikcyjej albo nieskutecznej zasady.
|