|
Jak to ktoś w końcu jest zadowolony...? A ktoś nie jest? To może coś powiem bo goszczę na forach (niestety także nad wodą) z przerwami - nawet rocznymi - ale jakieś 4 lata temu wróciłem do wędkarstwa dzięki OSom. 12 lat temu je całkowicie rzuciłem a głównie mucha czasem to był spin, a rzuciłem bo w wodach nic nie pływało godnego uwagi, duże ryby były tak rzadko łowione że znalazłem sobie inne pole na którym się realizowałem a mniej w tym było przypadkowości. Nigdy jednak nie udało mi się od tego odciąć całkowicie i wspomnienia wspaniałych (mimo wszystko) chwil nad wodą kazały mi zerknąć do tego co słychać w eterze... i natknąłem się na opis OSa na Wiśle na której bywałem tysiące razy przed laty kiedy mieszkałem w Bielsku. Zobaczyłem zdjęcia z zarybiania 'potworami' i tydzień później już byłem nad wodą... Teraz znów łowię regularnie i dzięki OSom - łowię nie tylko na OSach bo wiara czyni cuda... a wiedząc np że zarybia się fajnymi rybami dunajec poniżej Krościenka wierzę i w to że uda się w Sromowcach dopaść taaaaką rybę. Gościłem w Sromowcach w długi weekend majowy, 3 dni połowiłem w Sromowcach a jeden na OSie... gdzie rzecz jasna nałowiłem się dowoli... a rybki wziąłem ze stawu z tęczakami tuż powyżej Krościenka w drodze do Sromowiec gdzie spędzałem ten niezwykle udany weekend, a nawet pokaźne tęczaczki tym razem można było sobie złowić na grilla... reasumując WIWAT OSy. Jak najbardziej no kill powinno być od granicy Parku.... popieram. Im dłuższe będą OSy tym lepsze ryby będą łowili Ci którzy cenią sobie zasadę smażenia potokowca z dunajca czy sanu, osobiście złowionego! To przecież oczywiste że OSy zarybiają rzekę w większe ryby, które z czasem nie mieszcząc się w OSie rozchodzą się w górę i w dół... I Ci którzy lubią brać rybę powinni sobie z tego zdawać sprawę, choć oczywiście ja bym w ogóle był tylko za tym by zabierać ryby np w przedziale np. 34-42 cm a większe bezwzględnie wypuszczać... ale to już inny temat.
|