|
Kłaniam się,.
Przepraszam, ale Pańska odpowiedź umknęła mojej uwadze ...
Organy, a właściwie ich funkcjonariusze, mają ochronę prawną, zapewnioną przez ustawodawstwo, do którego mogą się odwoływać w razie potrzeby ... a bardziej bezpośrednio mają możliwości stosowania różnych form przymusu ... Jak z każda ochroną - jej efektywnośc zalezy od stopnia wyszkolenia i sprawności w jej stosowaniu ... oczywiście, mam na myśli organy, które dysponują tymi wszystkimi możliwościami, w tym też możliwością występowania przed sądem w charakterze oskarzycieli publicznych ... dziwne byłoby, gdyby policja, powołana do chronienia, sama potrzebowała ochrony ...
Ujawniane przypadki kłusownictwa rybackiego są całkiem liczne, a na pewno wpływ na skutecznośc "organów" ma postawa samych zainteresowanych - wiele interwencji policji czy PSR jest wynikiem informacji od wędkarzy czy od SSR. I te interwencje są podejmowane całkiem poważnie.
Przebieg spraw przed sądem też zależy od samych zainteresowanych i od wykorzystania przez nich dostępnych instrumentów. Oskarzyciel posiłkowy łatwo może przełamać gnuśność i niechęć do "papierków" ze strony "organów", jak tez wpływać na sposób orzekania przez sąd, który ma przecież rozstrzygnąć między racjami stron. Więc jeśli racje strony poszkodowanej są dobrze reprezentowane, to nabierają większego znaczenia. Mandat nie załatwia niczego, bo poszkodowany zostaje wciąż z niczym ... a wpływ na zachowania ukaranego też jest iluzoryczny ... dlatego w interpretacji zgodnej z systemem prawnym sprawy o kłusownictwo mają kończyć się przed sądem, z wszystkimi następstwami w postaci zastosowania przez sąd środków karnych, przewidzianych w Ustawie.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|