|
Ciekawe podejście ... Informacje w sumie rzeczowe, choć zupełnie nie na temat ... To pewnie można zakwalifikować jako demagogię, ale cóż ... zwykła sprawa ... "tonący brzydko się chwyta" ...
O ile mi wiadomo, wędkarze nie zajmują się ani połowem "ludności", ani pozyskiwaniem jej "mienia", ani zagospodarowaniem "ludności i jej mienia" ... Wpływ wody i jej wezbrania na "zagrożenie ludności i szkody w mieniu" nie ma związku z prowadzeniem gospodarki rybackiej w obwodzie rybackim ... chyba, że w wyniku wypłukania z "mienia ludności" różnego rodzaju trucizn dojdzie do wystąpienia szkód w zasobach wód w większym stopniu niż z powodu samych wezbrań róznych od naturalnych ... Warto pamiętać o dynamice zmian przepływów w korytach rzek sztucznie zmienionych przez ludzką działalność, szczególnie poniżej przegród (to chyba inspektorzy zajmujacy się środowiskiem powinni mieć "w małym palcu"), oraz o możliwościach przetrwania różnych stadiów rozwojowych ryb poszczególnych gatunków w takich zmienionych korytach i ich otoczeniu, na które wylewa się woda, niezaleznie od tego czy powoduje szkody w "ludności i mieniu" ...
Od zajmujacych się zawodowo nadzorem nad stanem środowiska można oczekiwać szerszego rozumienia tych zagadnień.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|