|
To nie jest regulamin dla wędkarzy, raczej dla "rybaków-amatorów". Są małe "światełka w tunelu". W moim macierzystym okręgu PZW Ciechanów obowiązuje bardziej rygorystyczny regulamin:
http://www.pzw.org.pl/18/wiadomosci/14838/67/regulamin_polowu_ryb_obowiazujacy_na_wodach_okregu_ciechanowskie
Wiem, że większa część "wędkarzy" jest z tego powodu łagodnie mówiąc niezadowolona (a tak naprawdę to mocno wk....a). Bez obrazy ale przeciętny członek naszej organizacji, to nie jest "zakochany" w rybach i przyrodzie hobbysta. Stąd we władzach naszego związku też trudno na takiego natrafić. A jeśli nawet gdzieś takowi są, to nie mają szans ustanowić odpowiednich do sytuacji przepisów i ich przestrzegania, bo grozi im publiczny lincz.
Obserwacje dotyczace członków, władz i reakcji na zmiany wydają się trafne ... jednak co do limitów, to póki nawet najmniejsze są większe niż przeciętny połów, wciąz niczego nie ograniczają ... po jednej rybce dziennie też można wybrac wszystko, co pozostało w wodzie ...
Łowiska, z których nie zabiera się ryb, spełniają jedną, główna rolę - trzymają z dala ludzi, którzy chca ryby zabierać ... pod warunkiem, ze są dobrze pilnowane, co może sprawiać, ze koszty ochrony, zwłaszcza dzielona na mniejszą liczbę uczestniczacych w takim zagospodarowaniu spowodują, że takie łowiska będą droższe w utrzymaniu "na głowę zagospodarowującego" niż łowiska, z których ryby sa zabierane ... taki dziwny paradoks ...
Wszelkie limity mają sens wtedy, kiedy wielkość presji eksploatacyjnej jest dostosowana do mozliwości łowiska .... natomiast w sytuacji "powszechności wedkowania" rozumianej na sposób wyniesiony z czasów rabunkowej eksploatacji, oznaczającej, że każdy, kiedy chce, ile chce może łowić, pzobawiają sensu wszelkie limity ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|