|
"proponowałem proponowałem i kłóciłem się o ograniczenie ilości dniówek do 40 jako
naruszenie swobód obywatelskich niemalże...
Kłóciłem się o różne inne ograniczenia jako naruszenie prawa do powszechnego
korzystania z wód..."
Według mnie, póki co, trzeba zrobić tak. Przy zachowaniu socjalistycznego podejścia "nie naruszenia prawa do powszechnego korzystania z wód", wprowadzić jednak istotne ograniczenia limitowe. Cóż, na pewno w początkowej fazie u pewnej grupy wędkarzy wywoła to oburzenie z uwagi na "naruszenie swobód obywatelskich" i wykorzystując niedostatek kontroli, będą robić swoje. Ale, z drugiej strony, nie może być też tak, że np. ktoś jest niemal codziennie na rybach i zabiera komplet, a dla frajera, który jest nad wodą rzadziej, brakuje ryb. Powtarzam. Każda woda ma swoją specyfikę. Nie wypowiadam się, co do Sanu, czy Dunajca, bo jestem tam rzadkim gościem. Ale, wody pomorskie, to niewielkie rzeki i potoki bardzo łatwe do przełowienia i zadeptania. W tej chwili większość znanych mi Kolegów podchodzi już do wędkowania z osobistym (a nie RAPR-owskim) zrozumieniem. Ograniczają częstotliwość wyjazdów i liczbę zabieranych ryb. Niestety, wykorzystuje to nieliczne grono pozostałych, którzy twierdzą, że nie widzą od lat istotnych zmian w pogłowiu ryb. Jestem zbyt doświadczonym "pstrągarzem", żeby wciskać mi kit, iż złowienie w sezonie do 40 samych tylko "czterdziestaków", to efekt spolegliwego wobec przyrody wędkowania. Taki wynik, trzeba wydeptać. Ale, czy o wynik tu chodzi?!
Pozdrawiam
Robert
|