Odp: Zamiatanie pod dywan.
: : nadesłane przez
venom (postów: 3582) dnia 2010-09-20 22:07:36 z *.tktelekom.pl
No właśnie, a jakie Koledzy mają recepty na garniec obfitości w polskich rzekach.
Czytam to forum bardzo szczegółowo z nadzieją przełożenia sugerowanych
doświadczeń na swoje podwórko lecz widzę tylko biadolenie, które nikomu nie służy.
Pozdrawiam. Andrzeju bo odpowiedź na Twoje pytanie jest i będzie bardzo niepopularna dla ogółu a
dla biadolącego Leszka szczególnie.
Trzeba zmniejszyć limity połowowe lub nawet wprowadzić na wiekszości odcinków
całkowity zakaz zabierania.
Zwiększenie ochrony dokonane dwoma sposobami, albo przez podniesienie opłat i
zatrudnienie etatowych strazników w ilości odpowiedniej do zapewnienia tej ochrony,
bądź też robić to metodą Przyjaciół Raby (tylko gdzie znajdziesz tylu zapaleńców dla
każdego łowiska)
Zmniejszenie presji na wody poprzez limitowanie dniówek i ilości ludzi w łowisku (tylko
jak to wyegzekwować bez strazy przy obecnej mentalności ludzi)
Rzecz która jest chyba niemożliwa do wykonania czyli zmianę zapisów ustawy z
"rybackiego" na "wędkarskie" uzytkowanie wody wraz z zapisem aby inni korzystający
z wody wnosili opłatę za uiemozliwienie okresowe takiego uzytkowania (czytaj opłaty
od firm kajakowych organizujących niemalże całodniowe maratony kajakowe) oraz
mozliwość wyłaczania odcinków rzek na których spływy byłyby zabronione.
Wprowadzenie przepisów i przede wszystkich ich egzekwowanie uniemozliwiających
przy niskich przepływach pietrzenie wody na potrzeby MEW (karanie właścicieli tych
budowli kwotami przy których będa woleli ponieśc straty z powodu suszy niż zapłacić
bądź nie "groszowe" kary za spowodowanie przepływu mniejszego niż minimalny
ustalony dla danej rzeki)
No i na koniec podstawowa sprawa.
Wędkarze muszą się czuć gospodarzami wody a nie tylko klientami ( tzn jesli chca
być klientami niech za to odpowiednio zapłacą)