|
Jesli sie moge wtracic-jelec moim zdaniem jest bardziej sucho-muchowa ryba niz klen lub jaz.
To jest jeszcze kwestia łowienia ryb na suchą muchę jesienią w Polsce...
Lipień na większości rzek występuje sporadycznie i jest to cień tego co było dawniej. Na łowiskach w których jeszcze występuje, bierze najczęściej na nimfę. Warto więc zejść o kilka klas AFTMA by móc na większym spektrum łowisk pochodzić przyjemnie za jesiennym jelcem z suchą muchą.
Ja nazywam siebie muszkarzem w zgodzie z tym co tak naprawdę czuję, a nie pstrągarzem czy lipieniarzem. Chodzę łowić na muchę głównie po to, by widzieć zbiórki owadów i... mojej muchy. Jeśli w moich wodach nie ma za bardzo lipieni, a jest ryba która zbiera muchy, to po prostu ona staje się naturalnie obiektem moich poszukiwań.
Zawsze bowiem wolałem złowić mniejszą rybę w czystej wodzie, niż potwora w kawie z mlekiem. Zawsze wolałem złowić lipienia 30 cm na suchą, niż 35 cm na nimfę. Wolę też stać po kolana niż po same ośki.... Pewne rzeczy sprawiają mi przyjemność, a inne nie. Izolując się od kolegów po kiju i tego co mówią, byłem w stanie odczytać swój wewnętrzny głos z dzieciństwa, na czym mi tak naprawdę zależy.
Piszę o tym tylko po to, ponieważ konsekwencje braku dostrzegania jelca przez innych, objawiają się tym, że mam zamknięte wody pstrągowe od 01.09 i muszę na jelce jeździć trochę dalej od Szczecina. Może jak inni też polubią takie łowienie oraz z czasem również "ultra light fly fishing", moje najbliższe rzeczki nie będą zamknięte na jesień z uwagi na pstrąga, który mnie jesienią nie interesuje.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|