f l y f i s h i n g . p l 2025.01.20
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: GM- nowe kategorie - Flyart Flyfishing. Autor: S.R. Czas 2025-01-19 21:24:26.


poprzednia wiadomosc QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? : : nadesłane przez Forest-Natura (postów: 1433) dnia 2024-09-07 17:10:22 z *.play-internet.pl
  Witam.
Poniżej zamieszczam tekst jaki popełniłem na muchowym forum Jerkbait, w tamacie pożegnania drukowanego
magazynu Sztuka Łowienia.
Taka refleksja dotycząca szerszego kontekstu - wielu rzeczy i szeregu przyczyn, które można odnieść nie tylko
do powyższego tematu.
Dla refleksji ...

"A ja widzę tu aspekt, kóry właśnie zaczyna wychodzić na wierzch w tym przypadku ... propagowanie przez
ogromną część środowiska flajfiszingowego domniemanej elitarności i jakiejś tam wyjątkowości wędkarstwa
muchowego. Plus szeroko ropowszechnianie opinie w samym środowisku o tym że tani sprzęt muchowy jest
zły, beznadziejny i nie da się nim kompletnie łowić.

Brak rynku, brak odbiorców, brak zainteresowania szerszej grupy takim wędkarstwem. zwłaszcza u ludzi
młodych ...

Dopóki młody wędkarz nie będzie mógł kupić w każdym jednym sklepie wędkarskim muchówki w cenie taniego
spiningu, taniego federa czy spławikówki, to każda taka inicjatywa będzie skazana prędzej czy później na
niepowodzenie.

Dopóki w wędkarskiej świadomości będzie trwał mit że łowienie na muchę to tylko pstrąg i lipień, tylko San i
Dunajec, doputy będzie u nas trwała rynkowa, flajfiszingowa marność.

Oferowanie młodemu wędkarzowi na sam start sprzętu za kilka tysięcy złotych i tłoczenie mu do głowy jak to
właśnie elitarną odmianę zwykłego hobby zaczął, do niczego nie prowadzi.

Bo taki młody człowiek ma pod ręką kilka innych metod uprawiania wędkarstwa znacznie łatwiejszego i
bardziej dla niego dostępnego.

Zobaczcie jak rozwija się u nas rynek karpiowy, feederowy, spiningowy ... ilu subsktybentów na YT mają kanały
wędkarskie o tym traktujące - kikadziesiąt tysięcy wyświetleń filmów to żadne osiągnęcie, tylko standard.

I to wszystko pomimo coraz gorszych warunków do uprawiania wędkarstwa i coraz mniejszej ilości ryb w
wodach - rynek szacowany na około dwa miliardy zł rocznie ma obecnie wędkarstwo muchowe w głębokim
poważaniu.

Oglądając katalogi naszych rodzimych producentów/importerów sprzętu wędkarskiego, sprzed około 10-12
laty, można zauważyć olbrzymią ilość sprzętu muchowego jaki oferowali wtedy. Jaxon, Konger, Robinson,
Dragon - opłacało się im mieć w ofercie niedrogi sprzęt muchowy i było tego po same dziurki w nosie. Teraz w
ich katalogah to jakieś niedobitki oferty jaką wtedy mieli. Gdyby nie Traper (nota bene - traktowany o dziwo
jako zło konieczne i synonim badziewia przez całkiem sporą część wędkarzy muchowych), to byli byśmy w
rodzimej rynkowej, szczerej d.pie.



Przegraliśmy jako środowisko flajfiszingowe wyścig o młodego człowieka zainteresowanego wędkarstwem
dostępnym dla niego.

Mentalnie i medialnie, handlowo i sprzętowo.



Ktoś może powiedzieć że przecież inne popularne pisma wędkarskie też przez ten czas nie potrafiły utrzymać
... Wędkarz Polski, Świat Spiningu (i Muchy - później), Wędkarski Świat, Wędkarstwo, Wedkarstwo 360 ... już
ich nie ma na rynku tak jak SŁ.

Z drugiej strony tak specjalistyczny periodyk jak Karp MAX potrafi się doskonale trzymać na rynku i jest pełen
reklam i marek reklamodawców, przynoszących mu pieniądze. Znika tez z kioskowych półek prędzej niż WW
...

Jest grubo ponad pół miliona wędkarzy łowiących innymi metodami niż muchówką i zostawiajacych pieniądze
w każdym innym segmencie, coraz to bardziej rozwijającego się, wbrew wszystkiemu temu o czym wcześniej
wspomniałem, wędkarskiego rynku, tylko nie we flajfiszingu.

Materiał do przemyśleń w którą stronę ma pójść wędkarstwo muchowe w naszym kraju ... czy zostać na
wędkarskim marginesie, czy zawalczyć o młodych ludzi, kształtujących na długie, przyszłe lata dokładnie
wszystko co przed nami ...

Czy dalej iść w utopię elitarnoości i łowienia tylko ryb łososiowatych w coraz bardziej kurczących się rzekach
krainy pstrąga i lipienia ?

Czy wręcz odwrotnie - propagować łatwość i możliwość łowienia mychówką każego jednego gatunku ryb jaki
można spotkać u nas w wodzie bez względu na jej charakter ... płoci, okoni, wzdręg, karasi, karpi, kleni, jazi,
boleni i mnóstwa innych, traktowanych do tej pory jako "niemuchowe"i pływające w "niemuchowych" wodach ...
? "

Pozdrawiam.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [2] 07.09 19:31
 
Ziemek obecnie czasy takie że wędkarstwo nie jest modne , wędkarstwo nie jest trędy ani nie niesie ze sobą fejmu (przepraszam za spolszczenia) za to jest drogie i niesie ze sobą sporo wyrzeczeń. Jako że jest to forum strikte muchowe powiem coś o rynku muchowym z mojego doświadczenia -rynku zarówno sprzętowym jak i konsumenckim .
Od wielu lat zajmuję się hobbystycznie budową kijków muchowych -czysto hobbystycznie dla znajomych głównie wokół komina jak to się mówi -na szczęście nie muszę z tego żyć. Ale do brzegu, skąd ta elitarność i cała otoczka wyższości flyfishingu nad spiningiem federem czy inną przepływanką z przytrzymaniem ... szczerze NIE MAM POJĘCIA :) ale wiem jedno sami to wykreowaliśmy sami stworzyliśmy taki obraz wędkarstwa muchowego. Młodzi ludzie patrząc na FB grupach na ludzi ubranych w simsy z sage w ręce z przykręconym do tego hatch-em widzą snobów , elitę do której żeby się wbić trzeba mieś sprzęt . Śledząc od czasu do czasu jakieś grupy na FB głóównie te zakupowe można zauważyć taki ciekawy tręd wyszukiwania na ali temu czy innego chińczyka sprzętu praktycznie wiernych kopi kołowrotów ROSS RELLS , Orvis czy kijków Gloomis itp w cenie kręciołów Jaxona :) zawsze się zastanawiam po co bo ich jakość jest nawet gorsza od Jaxonów czy najtańszego Trapera - no ale logo daję 100% do elitarności :) Rynek fly fishingu w Polsce jest bardzo wąski -mocno ograniczony finansowo , trochę mentalnie i będzie coraz gorzej . Zniknięcie SzŁ jest tego przykładem , brak progresji sprzedaży mimo gigantycznej progresji zarówno czysto technicznej jak i autorsko-materiałowej zabije każdy produkt .
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [1] 07.09 20:28
 
Jak dla mnie elitarność wędkarstwa muchowego nie wynika z manii
wyższości czy posiadania tylko z kunsztu i precyzji. Myślę, że 90%
podchodzących do tematu pada na kolana przy próbie wykonania zwykłej
pętli. Technika rzutu jest wystarczającą barierą. Łowienie na suchara
pokazuje kto jest wędkarzem muchowym a kto jego marną imitacją dla
sprawnych inaczej i bez znaczenia czy ma więcej sprzętu niż talentu.
Swoją drogą, lepiej mniej niż więcej takich karykatur, z korzyścią dla P&L.
Pozdrawiam
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 07.09 22:20
 
Spadek a już niedługo brak zainteresowania wędkarstwem
muchowym ma niewiele wspólnego z faktycznym czy rzekomym
sztucznym pompowaniem w niego elitaryzmu przez fabrycznych czy
rzekomych snobów w simmsach. Przyczyna jest prozaiczna, nie ma
wystarczającej ilości łowisk muchowych przynajmniej średniej
jakości. A mówiąc jeszcze krócej, praktycznie nie ma już ryb
muchowych w naszych wodach. Dlaczego gazetka dla karpiarzy się
sprzedaje? Bo są karpie, wszędzie.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [16] 08.09 13:52
 
Prawdziwy fly fishing to łowienie ryb w wodach górskich (charakter), zbierających owady z
powierzchni wody. To że w takich wodach występują białe ryby (oprócz szlachetnych) nie
znaczy że one mają być głównym celem. Czy wogóle celem jako „alternatywa”. W takich
wodach występuje i okoń, i ukleja, kleń, świnka, brzana, szczupak czy karpiowate. I wcale
nie są to ryby fly fishing’gowe.
Żadne łowienie nimfą, streamerem, rożnymi imitacjami robali nie są prawdziwym fly fishing.
Na morzu czy oceanie też niby łowi się tą metodą ale wg mnie łowienie o jakim piszemy, to
łowienie w płytkich, szybko płynących górskich rzekach. Fly fishing to płytkie brodzenie w
dostępnych wodach. Ewent. nizinnych o podobnym charakterze. Wody do których można
zaliczyć do „wód fly fishing” to wody w których musi występować min. pstrąg potokowy. Nie
wspominając o lipieniu.

Ważną rzeczą którą teraz można śmiało udowodnić jest fakt że metoda fly fishing powinna
odbywać się jedynie w formule catch&relesed. Powinny być na takie łowienie dodatkowe
opłaty i ograniczenia. Dzięki fly fishing zniknęły z naszych wód najszlachetniejsze z ryb fly
fishing’owych w ciągu niecałych 20 lat. Żadna inna dostępna metoda nie wytępiłaby tak tych
gatunków jak zrobiła to dostępność bez ograniczeń do tej metody. Utrudnione byłoby to
mocno gdyby brodzenie i otwarcie wód „pstraga i lipienia” były dozwolone jedynie okresowo.

Ale C&R jest zaprzeczeniem celu wędkarstwa (wg obrońców przyrody) wiec mamy to co
mamy. Zostało niewiele z .... prawdziwego fly fishing.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [15] 08.09 19:26
 
Ziemowit,
przeczytałem na Jerkbait wszystkie wypowiedzi i w nich jest parę argumentów co do braku wydawania SZŁ. Nie będę ich powielał.
Piszesz, że młodzi ludzie garną się do innych metod niż FF. Przede wszystkim jest wiele ryb w jeziorach i rzekach innych niż górskie, które można łowić z powodzeniem różnymi metodami. Porównywanie do FF wydaje się nie zasadne. FF to pstrągi i lipienie. Nie karpie, płotki czy okonie. Też tak uważam jak Zenek( powyżej wypowiedzieć Trouta).
Piszesz również, że filmy mają po kilkadziesiąt tyś wyświetleń i więcej. No tak ale jak są nakręcone. Ja obserwuję tylko 4-5 firm fedderowych, mistrza Polski i to są naprawdę nakręcone filmy profesjonalnie. tego się chce słuchać, oglądać i czerpać wiedzę. We FFF tylko Traper nakręcił parę filmów i szkoda, że nie kontynuują bo je się fajnie oglądało, szczególnie Piotrka Zieleniaka, która ma dar do opowiadania o przyrodzie czy FF.
Zrobiłem rundę jakiś czas temu po filmach FF amatorskich i tego nie da się oglądać. Jak nie lecą kurwy i ja jebie, jak Ci niektórzy wędkarze mylą pojęcia w łowieniu na muszkę, jakie głupoty gadają. Tego nie da się odzobaczyć.
Nie ma co oglądać w Polsce z polskim udziałem. Teraz chłopaki z Wild Fish Story zaczynają coś kręcić ale to raczej króciutkie shorty paro minutowe choć mają 2-3 dłuższe i są fajnie nakręcone. Super. Wiem też, że chcieli zrobić festiwal filmów ale nie ma z czego wybrać. Dramat.

I teraz do tego co napisałeś odnośnie upadku lub gdzie zmierza Polski FF.
W życiu bym nie chciał, żeby wszyscy łowili na muszkę. Żeby to był tak popularna metoda, żeby było tych ludzi dziesiątki tysięcy. Czy to elitarne ma być? Wg mnie bycie muszkarzem to coś wiecej niż bycie karpiarzem czy łowienie płotek. No po prostu u nas jest a przynajmniej powinna być wymagana dużo większa, szersza wiedza w kwestii ryb, robactwa, warunków w rzekach i całej tej otoczki, która sprawia, że masz wiedzę.

I teraz oczywiście można powiedzieć, że w USA na każdym kroku jest sklep gdzie kupisz cały zestaw łowienia. Ale ile tam jest rzek czy jezior a ile u nas. Ile tam masz możliwości a ile u nas.

W kwestii czasopisma dla karpiarzy. Że się firmy reklamują, że ludzie kupują, itd. No to zastanów się ile firm w Polsce produkuje sprzęt muchowy, ilu jest dystrybutorów i czy oni chcą łożyć na reklamy w czasopiśmie, które ma iluś tam prenumeratorów. I nie mówimy tu o 2 czy 3 tysiącach bo to znikoma ilość na rynku prasy. Do tego dochodzi kwestia co tam jest w tym czasopiśmie. Czy life style w nucie FF czy czasopismo dla muszkarzy z prawdziwego zdarzenia, które się chce czytać bo jest tam o nas. O naszym środowisku.
Żeby prowadzić takie czasopismo trzeba ludziom-autorom płacić. Nie drobne w postaci 300 zł za artykuł tylko dużo więcej. To mają być nazwiska, które przyciągną ludzi, to mają być osoby, które mają do powiedzenia o FF więcej niż bardzo dobry muszkarz. Bo co ma do powiedzenia muszkarz, autor -przeciętny w tym co pisze aby przekazać przeciętnemu muszkarzowi. Ile razy można czytać o Białce czy Dunajcu w tym samym czasopiśmie co rok czy dwa.
Sklepy internetowe nie idą w reklamę w czasopiśmie, które nie ma subskrybentów, nie ma zejścia z półki a info o nakładzie i danych sprzedaży są owiane tajemnicą.

Firmy z tanim sprzętem nie chcą się reklamować w niczym bo to im nic nie pomaga. To się nie klika. Sklep internetowy i paru innych woli dać sprzęt wędkarski na zawody gdzie przyjedzie 20-30 osób, do tego sprzeda trochę produktów uczestnikom i może na tym wyjdzie na zero albo trochę zarobi.
Gdybyśmy jeszcze mieli producenta- PRODUCENTA a nie zlecającego produkty do produkcji w fabryce, która robi wszystko dla wszystkich to sytuacja byłaby inna. Ale takiego nie mamy i raczej mieć nie bedziemy. Jedyną firma produkującą w Polsce jest FishingArt z jednymi z najlepszych blanków na świecie. Ale Krzysiek nie musi mieć reklamy. On ją już ma od dawna w świecie więc po co mu Polska w czasopiśmie z nakładem paru tysięcy... żeby tylko było.


I na koniec... Wędkarz muchowa to być instytucja w wiedzą w każdym obszarze tego co łowi, gdzie łowi i czym łowi.

A pooglądaj filmy na YT, które pokazują jak partacze pokazuja jak kręcić parkinsony albo kołowrotek muchowy do nimfy, nie łowiąc na niego w ogóle i który odpakował jak go dostał przed kamerką. Do tego amatorską, z kiepskim oświetleniem i błędami językowymi i brakiem składni językowej.

Przy tym wszystkim... większość myli wylot z rójką. I dla kogo ma ten jeden czy drugi magazyn być przeznaczony jak dalej te błędy są powielane.

O innych aspektach upadających czasopism nie będę pisał bo mi nie wypada.





 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [14] 08.09 21:44
 
Pełna zgoda co do kontentu rodzimych pism i filmów. Mielenie tego
samego w kółko. I niestety, ale nie widzę zmiany, poza formą
przekazu. Fajnie obejrzeć film z ładnymi ujęciami i obejrzeć dobre
foty, ale brakuje świeżej treści. A przeciez nie brakuje u nas osób,
które potrzebną wiedzę mają. Jest wiele kanałów niepolskich, które
są bogate i w treść i są dobre jakościowo. I powiem szczerze, że tam
szukam nowych rzeczy, informacji, ciekawostek I konkretów.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [13] 08.09 22:00
 
Paweł.
Nikt rozsądny nie przekaże wiedzy zdobytej w danej chwili czy dlugimi latami nikomu innemu, gdy wie że
załatwi sam siebie. Prędzej czy później. Załatwi "swoją" wodę, "swoje" ryby, miejscówki. Dlaczego? Dlatego że
przy tak małym staraniu się polskich środowisk muchowych o swoje (w okolicach zamieszkania) wody i ryby,
wpadają oni na łowniejsze (w danej chwili) łowiska. A jeżeli na tych czy jakichkolwiek innych łowiskach wolno
zabierać ryby, zawsze choćby nie wiem przy jakich ograniczeniach, znajdzie się "kolejny" który po mięso
przyjedzie.
Albo wszystkie łowiska muchowe muszą być C&R albo dla przyjezdnych nie można wydawać zgody na
zabieranie ryb z obcych wód.

Jeżeli wchodząc na miejscówkę gdzie można spodziewać się głowacicy, słyszę od innego wędkarza
(przyjezdnego) "muszę ją dzisiaj wypatroszyć", to choćby było to w żartach, nie chce go ani jemu podobnych
nigdy więcej na Sanie widzieć. Nie mówiąc nawet o podpowiadaniu i doradzaniu w kwestii połowu.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [10] 09.09 13:12
 

Albo wszystkie łowiska muchowe muszą być C&R albo dla przyjezdnych nie można wydawać zgody na
zabieranie ryb z obcych wód.


No bo przecież miejscowi to tak dbają o swoje wody, przykładem niech będzie San, w ogóle ryb nie
beretują, nie oszukują na ilości zabieranych z wody ryb, nie tłuką głowacic w okresie, ani potokowców
jesienią, że przyjezdnym - bo to czyste zło - trzeba przykęcić śrubkę.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [9] 10.09 07:37
 
Pisałem już tyle razy "why" a Ty dalej swoje. Każdy nie zadba o swoje wody/łowiska i może być (dla ryb) tylko
lepiej. Nie jeździć i pacyfikować inne "po wysypie" ryb bo albo tarło się udało, albo użytkownik harował i ma
owoce ciężkiej pracy. I wyrzeczeń. Wyrzeczeń nie użytkownika, a tych którzy mu w tym pomagają płacąc
choćby składki na jego koszty.
Chyba że idziemy w stronę typu "chce zjeść troc czy łososia z morza jadę, łowię i pacyfikuje tam". Podobnie ze
szczupakami czy sandaczami tam gdzie się pokażą. Chce zjeść głowacice, jadę na Podhale, San czy
wszędzie tam i zjadam. Niekoniecznie jednokrotnie. Widziałeś dokładnie co było na Myczkowcach. Było
łowisko chwilowo dobre to trzeba było je zgwałcić żeby nie napisać wyjeb***. Na maxa.
Pisałem o łowiskach w Norwegii, Szwecji, Holandii, Anglii i to zrobili z nimi Polacy. Oczywiście nietylko.
Podawałem przykład gościa/gości z Krakowa (a i z różnych miejsc Polski) gdy jeździli na morze dreć łososie i
trocie bo się dało.
Kurwa, jakiś strasznie głodny ten naród. Lub kulinarnie wymagający.
Przyjechać na San wyjebać głowacice bo chcę sobie ją zjeść. A może chce ją "wypatroszyć" bo zjada lipienie a
ich dalej mimo zakazów i starań "za mało". Lekarze od poprawiania i znajdowania recept na ryby!

Kolejnym "nowym" dla wód są Ukraińcy coraz częściej łowiący na wodach. Zezwolenia mają jak każdy inny. A
jak to Maciej Wilk pisał "pilnować ich trzeba" (temat niezkazanych narzędzi rybackich w rękach nad wodą).

Pozdro. Jak znikną (głowacice) dam ci znać. O ile tu się szybciej nie dowiesz.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [8] 10.09 14:42
 
Pisałem już tyle razy "why" a Ty dalej swoje. Każdy nie zadba o swoje wody/łowiska i może być (dla
ryb) tylko lepiej.


A ja tyle razy zadawałem Ci to samo pytanie: czym różni się przyjezdny płacący składkę od miejscowego
płacącego taką samą skladkę? Do dziś nie uzyskałem odpowiedzi.

Czym różni się Krakus (który potem okazał się jednak Krośniakiem) który legalnie zabija piękną (może
Twoją) głowacicę (która potem okazała się jednak nie zabita) od kolesia z Leska, który w kwietniu złowił i
zajebał i to na śmierć równie piękną głowacicę, a który to koleś dalej ma kartę i jest członkiem PZW, koło
w Lesku i łazi z wędką po wodzie?
Czym?
A czym się różni przyjezdny z reklamówką do której pakuje ryby od miejscowego z reklamówką do której
pakuje ryby?
Czym uzasadniasz tą niechęć do przyjednych skoro Twoi ziomale równie, jak nie bardziej łupią San z
tych ostatnich ryb?

Twoja ksenofobiczna wrzutka o Ukraińcach jest raczej chybiona. Przypominam, że ryby z Sanu w latach
80 i 90-tyc wymorodowali w 100% polscy a nie ukrańscy czy niemieccy "wędkarze".
Byli to zarówno miejscowi jak i przyjezdni.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [7] 10.09 15:33
 
Od siebie dodam, że w moich stronach 99% zaobserwowanych kłusowników to dzielni Polacy / katolicy.
Negatywny wpływ krwiożerczych Ukraińców nie znajduje potwierdzenia w danych empirycznych (przynajmniej jeśli chodzi o Rabę i Dunajec)...
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [6] 11.09 21:51
 
Co maja do tego wszystkiego katolicy? Komuś ciagle ostatnio przeszkadzają? Muzułmanie
mają być? Żydzi? Urodziłeś się w rodzinie katolickiej? Jeżeli nie, nikt ci tego nie wypomina.
Może za niedługo ktoś zacznie pytać czy jest się Polakiem?

Obyście (wszyscy który mają z katolikami jakiś problem) nie musieli przypominać sobie lub
pytać, co wyklepać i do kogo przed przyłożoną do łba lufą sowieckiej pukawki. Wtedy jakoś
każdy wie co głowie go ciśnie.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [5] 12.09 11:43
 
Skąd przypuszczenie, że mam coś do katolików? Chciałem po prostu dokładnie oznaczyć "etniczność" delikwentów przyłapanych na tym niecnym procederze. Coś co, mam wrażenie, jest dla niektórych szczególnie ważne...

Weź wyluzuj poślady...
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [4] 12.09 12:42
 
Właśnie. Za często ważne i nie dla niektórych. Szukanie celu, przyczyn, ofiary. W latach 30
zeszłego wieku w Niemczech też znaleźli sobie winnych i ofiary. Jak się to skończyło
wszyscy na świecie zapamiętają na wieki. Teraz katolicy, PiS-owcy, itd, itp. Faszyzm od
takich szturchańców się rodzi.
Nie żebym czepiał się wyłącznie Ciebie. Ty dodałeś „... dzieli Polacy/katolicy”. Wielu przed
Tobą to samo wskazywało palcem wiec nie o Ciebie wyłącznie tu chodzi.

Pozdrówko z pięknych Bieszczad. Jeszcze polskich gdyby ktoś się zastanawiał.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 12.09 13:06
 

Pozdrówko z pięknych Bieszczad. Jeszcze polskich gdyby ktoś się zastanawiał.


Również pozdrawiam. Zazdraszczam bliskości, choć ostatnio jakoś milej wspominam ukraińską część Bieszczadów (Starostyna-Pikuj). Łażenie po połoninach bez kontaktu z człowiekiem - bezcenne...
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [2] 12.09 15:28
 
Faszyzm od takich sztućców się rodzi.
Nie żebym czepiał się wyłącznie Ciebie. Ty dodałeś „... dzieli
Polacy/katolicy”. Wielu przed Tobą to samo wskazywało palcem


Zapomniałeś Zyga jeszcze "miejscowi/przyjezdni".
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [1] 12.09 15:59
 
Ja za chwilę będę nad Sanem czyli w okolicach choć bez wędek. Żal ale zawsze to
przyjezdny….bac sie?


Faszyzm od takich sztućców się rodzi.
Nie żebym czepiał się wyłącznie Ciebie. Ty dodałeś „... dzieli
Polacy/katolicy”. Wielu przed Tobą to samo wskazywało palcem


Zapomniałeś Zyga jeszcze "miejscowi/przyjezdni".
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 12.09 16:17
 
Ja za chwilę będę nad Sanem czyli w okolicach choć bez wędek.
Żal ale zawsze to przyjezdny….bac sie?


Bądź takim przyjezdnym jak ja. Zapłać roczną, wyjdź na wodę max 15
dniówek, nie zabij ani jednej złowionej ryby, zachowaj kulturem
osobistom a bać się nie masz czego.

 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [1] 09.09 15:18
 
Paweł.
Nikt rozsądny nie przekaże wiedzy zdobytej w danej chwili czy dlugimi latami nikomu innemu, gdy wie że
załatwi sam siebie. Prędzej czy później. Załatwi "swoją" wodę, "swoje" ryby, miejscówki. Dlaczego? Dlatego że
przy tak małym staraniu się polskich środowisk muchowych o swoje (w okolicach zamieszkania) wody i ryby,
wpadają oni na łowniejsze (w danej chwili) łowiska. A jeżeli na tych czy jakichkolwiek innych łowiskach wolno
zabierać ryby, zawsze choćby nie wiem przy jakich ograniczeniach, znajdzie się "kolejny" który po mięso
przyjedzie.
Albo wszystkie łowiska muchowe muszą być C&R albo dla przyjezdnych nie można wydawać zgody na
zabieranie ryb z obcych wód.

Jeżeli wchodząc na miejscówkę gdzie można spodziewać się głowacicy, słyszę od innego wędkarza
(przyjezdnego) "muszę ją dzisiaj wypatroszyć", to choćby było to w żartach, nie chce go ani jemu podobnych
nigdy więcej na Sanie widzieć. Nie mówiąc nawet o podpowiadaniu i doradzaniu w kwestii połowu.


Nie jest tak jak piszesz, p.Sołtysiak ma wiele filmów o Sanie i właściwie wszystko już pokazał.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 10.09 06:30
 
Dzięki filmom tego Pana swego czasu zaorany został II zakręt. Dzięki
filmom innego Pana orano i nieomal zaorano kolejne, pobliskie
miejsce. W Polsce nie wolno publikować w ten sposób bo to
uruchamia wędkarską i kłusowniczą szarańczę, która niszczy
dorobek wędkarzy wypuszczających złowione ryby.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [8] 09.09 13:29
 
"A ja widzę tu aspekt, kóry właśnie zaczyna wychodzić na wierzch w tym przypadku ... propagowanie
przez ogromną część środowiska flajfiszingowego domniemanej elitarności i jakiejś tam wyjątkowości
wędkarstwa muchowego. Plus szeroko ropowszechnianie opinie w samym środowisku o tym że tani
sprzęt muchowy jest zły, beznadziejny i nie da się nim kompletnie łowić.
.


Żadna ogromna część nie propaguje tego o czym piszesz, jakieś piedolety pisane tu i tam nie są tego
pprzyczyną, a ludzie nie są idiotami i potrafią samodzielnie myśleć.
Przyczyna zaniku FF w Polsce leży jest gdzie indziej.
Jeżeli w PL byłoby tyle rzeki i możlwości realizacji tego hobby, polegającego nie na chodzeniu po
kamieniach i zaglądaniu pod nie, tudzież kontemplacji piękna przyrody nadrzecznych zarośli, a po prostu
złownienia w rozsądnym czasie rozsądnej ilości rozsądnych ryb, do czego nie potrzeba drogiego sprzętu
to nikt by się nie przejmował tymi opiniami. Nota bene opiniami z d... nie popartymi jakimś większym
doświadczeniem.
Obecnie na większości naszych wód PiL ch...nocuje w pełnym tego słowa znaczeniu, więc pod
nieobecność samego sedna, celu głównego wędkarstwa muchowego jest ono skazane na zanik. Tu nie
ma żadnej tajemnicy, magii ani spisku środowiska. Tam gdzie nie ma ryb tam nie ma wędkarzy tak jak
tam gdzie nie ma pokarmu nie ma pstrągów.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [7] 09.09 13:33
 
A tak przy okazji, komu zależy na "rozwoju" albo przynajmniej braku "zwijania się" FF w Polsce? Tobie?
Firmom związanym biznesowo z FF? Bo mi wcale...
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [6] 10.09 10:52
 
Ziemowit napisał i tyle go widzieli.

Dyskusja jak zwykle zeszła na San w zasadzie.
.............................................................
A co to ma wspólnego z tym, że SZŁ przestała istnieć, jak wędkarzy muchowych jest ok 20 tyś. ??????
.....................................................................................
Żeby było jasne. Z rzekami nie będzie lepiej. Będzie tylko gorzej. Zmiany klimatu są tak szybko postępujące, do tego polityka naszego kraju jest tak nie odpowiedzialna, że nie ma mowy, aby ryb było więcej.

Oczywiście, że można przyjąć, że nie jak nie ma ryb, to nie ma wędkarzy. W zasadzie, dla wielu będzie to dobra informacja, że wędkarzy muchowych będzie mniej. Im mniej, tym mniej bydła nad wodą, chlania wódy, robienia idiotycznych zdjęć wszystkim rybom, które się złowi. I wielu, wielu innych czynników, dla których świat flyfishingu będzie ograniczony. Dla mnie jest proste. Jeśli czegoś jest mało, staje się to ekskluzywne. Jeśli tak, to musi być drogie. A jeśli drogie to musi być reglamentowane poprzez opłatę albo przed dostęp ekonomiczny, czyli nie dla każdego.

Nieważne jak to się stanie. Ważne, że mniej ludzi będzie z tego korzystać. Może dobrze bo dobrze dla środowiska, ryb( brak masowości). Może będzie spokój i cisza wtedy.


I znów, gdzie tu mowa, że kolejne czasopismo upadło z powodów ekonomicznych??... albo brak treści albo brak wykształcenia/świadomości po stronie kupujących. Wybór należy do każdego z osobna w kwestii odpowiedzi.
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [2] 10.09 16:33
 
I znów, gdzie tu mowa, że kolejne czasopismo upadło z powodów ekonomicznych??... albo brak treści
albo brak wykształcenia/świadomości po stronie kupujących. Wybór należy do każdego z osobna w
kwestii odpowiedzi.


Myślę, że to nie tak działa. SzŁ była naprawdę bardzo dobrym wydawnictwem, prowadzonym przez
wędkarzy przez duże W, a nie fantazjujących redaktorków-mitomanów ew. kompilatorów istniejącej
wiedzy - przykłady sa tylko nie chcę tu robić publicznego obciachu.
Problem w tym, że w takiej grupie hobbystów jak wędkarze muchowi jest pewniem odsetek czytających a
pozostali to albo nie czytający wcale albo robiący to sporadycznie. Tylko ci pierwsi zapewniają byt
ekonomiczny takiej gazecie.
I im większa populacja hobbystów tym więcej czytających a więc i odpowiednio wysoki nakład sprzedany
czyli sens ekonomicznego bytu gazatki. Jak populacja hobbystów maleje, a w obliczu braku muchowych
ryb w Polsce maleje, to i liczba czytających spada, aż spadnie poniżej mimimalnego nakładu poniżej
którego gazetka pada.
Wkurzasz się, że zeszło na San. Zeszło bo to ostatnia rzeka gdzie idzie jeszcze jako tako połowić. Do
tego dodaj kilka innych w zasadzie punktowych łowisk, a poza nimi 90% dawnych rzek PiL to pustynie
więc zasób tematów też jest już dawno wyczerpany. Można oczywiście ratować się materiałąmi o
łowieniu zagranicą i to SzŁ nawet nieźle robiła by zapełnić objętość ale polski wędkarz chce czytać o
łowieniu polskich ryb. A jak tych nie ma to czytanie się kończy.
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [1] 10.09 16:56
 
Darek,
Każda większa ilość wędkarzy muchowych niż ta, którą podałem powoduje że jako grupa
wychodzi in minus. A tzn że jesteśmy grupą która podałem na końcu wcześniejszej
wypowiedzi. W jakiej jesteś grupie odpowiedz sobie sam.
Gdybyma miał zwiększyć liczbę o tych, którzy łowią np. Na spinning to jest już tragedia.
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [0] 10.09 20:09
 
Mnie to w ogóle mierzi gadanie o jakiejś grupie czy społeczności
wędkarzy muchowych, która potrzebuje wzrostu, integracji, jedności,
siły, napływu młodzieży, odpływu starych pryków, czegoś tam jeszcze,
by osiągnąć w sumie to nikt nie wie co. I by to osiągnąć broń Boże nie
powinno się jej krytykować czyli srać we własne gniazdo np. w
kontekście patologii zawodów, komercjalizacji, głupkowatych
tendencji w mediach społecznych itp itd. A czemu nie powinno?
Wędkarze muchowi to jakieś wyjątkowe zjawisko, którego istnienie
jest czymś wartym ochrony? Robisz dużo dla integracji i wymiany
informacji. Po co?
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [2] 10.09 16:35
 
jak wędkarzy muchowych jest ok 20 tyś. ??????

Skąd takie dane? Nie wygląda mi to na realną liczbę.
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [1] 10.09 17:01
 
Sebie chodziło o muszkarzy / Polaków/ katolików
 
  Odp: QUO VADIS ... A gdzie w Tym wszystkim czasopisma [0] 10.09 17:25
 
Sebie chodziło o muszkarzy / Polaków/ katolików

Aha, wszystkich razem, no i koniecznie hetero. To może ich tyle być...
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus