CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Narzędzia.
B). Kołowrotki. Fig. 7-8.
Kołowrotek służy do dowolnego
skrócania lub przedłużania linki wedle każdorazowej potrzeby łowiącego i szerokości
wody, na której łowi, jakoteż w danym razie do holowania większych ryb, które ani "śmigiem"
ani metodą cofania się wstecz z powodu trudności terenu przy poziomym kierunku
wędziska, z wody wydobyć się nie dadzą. Koniec dolny linki zawleka się w otwór
pomieszczony w środku osi kołowrotka a zabezpieczywszy go przed możliwością
wywleczenia zwykłym węzłem, zwija się w linkę całą za pomocą korbki przy
kołowrotku umieszczonej o ile możności szczelnie i równo jak na zwykłe zwijadełko
czyli szpulkę; utwierdziwszy zaś kołowrotek pierścieniem ruchomym u rękojeści
wędziska, przeciąga się koniec jej wolny przez pierścienie linkowe i szczytowy. Na
końcu linki robi się klubę Fig. 9, zwykłą za pomocą pojedynczego węzła, a to w
celu połączenia jej z takąż samą klubą umieszczoną u końca przyponu (Vorfach).
Rodzaje kołowrotków są liczne
wedle specyalnego przeznaczenia wędki i rodzajów ryb, do których połowu służyć
mają. Między nimi są przydatne, mniej przydatne i zupełnie nie praktyczne, obliczone
na łatwowiernych zwolenników nowości.
Z całego zapasu kołowrotków
wymieniam dwa, które są wcale dobre, nie drogie, a służyć mogą do wszelkich rodzajów
wędek i rybołowstwa; są niemi: 1) kołowrotek zwykły, metalowy z hamulcem
(Federhemmung) bez multyplikatora i 2) Nottinghama drewniany, do rybołowstwa obrotkowego
i grubości używanej linki. Uważam, że 25 metrów linki w naszych stosunkach zupełnie
wystarcza i radzę na tej podstawie do wyboru średnich numerów kołowrotka. Najmniejsze
i duże koła są niepraktyczne a w wielu wypadkach wręcz nieodpowiadające celowi.
C). Linka.
Jeżeli rodzaje kołowrotka były
liczne, to ilość sortymentów linek wędkowych nazwać wypadnie nieprzeliczoną.
Przemysł angielski, amerykański i niemiecki wysilają się na wyrabianie coraz nowych, a
przyznać należy, że w wielu wypadkach znakomitych sznurów wędkowych, od prostej linki
konopnej, aż do niezrównanych pod względem jakości i materyału jedwabnych,
klockowych, przetkanych niekiedy dla tem większej wytrzymałości drucikiem galwanicznym
miedzianym lub stalowym.
Linki z włósia końskiego dawno
już poszły w zapomnienie a miejsce ich zajęły o całą wieczność lepsze, trwalsze,
odporniejsze jedwabne. Od dobrej linki wędkowej wymaga się, by była trwałą, silną,
stosunkowo cienką i nie posiadała skłonności do skręcania się lub tworzenia węzłów.
Dwa ostatnie względy sprawiły, że linki zkądinąd wcale dobre kręcone zupełnie
wyrugowane zostały a ich miejsce doskonałe sznury wyrabiane na warstatach koronkarskich
sposobem klockowym, tj. na drodze splatania 5-8 i więcej nici jedwabnych w jedną
całość. Linki te klockowe łączą w sobie wszystkie przymioty, jakimi odznaczać
się powinna doskonała wędka. Bywają one podawane w dwu formach: pokostowane
czyli impregnowane, sztywne, do wędek muchowych i naturalne, wiotkie do
obrotkowych. Z wielkiej ilości takich linek wymieniam jako najlepsze t.z. emaliowane:
Emeraldlines, znane również pod nazwą Waterproof braided-sylklines. Dostać takowych
można w każdym znaczniejszym handlu przyborów rybackich. Grubość sznura stosować
się winna do rozmiarów i objętości wędziska, jakoteż wielkości ryby, którą
się poławia; cieńsze linki są do połowu pstrąga i lipienia zawsze lepsze jak
grube. Kolor linki zastosowanym być ma do barw wody, na jakiej się łowi, najpraktyczniejsze
są linki brudno-zielone (moosgrünn) oliwkowe i żółte czarno kropkowane.
Po każdorazowym użyciu sznur
wędkowy powinien być należycie wysuszony a następnie dopiero zwinięty na kołowrotek
lub lepiej jeszcze na motowidło kartonowe, inaczej zbutwieje w krótkim czasie i stanie
się do dalszego użytku nieprzydatnym. Mówiąc o linkach a poniż o przyponach i troku,
wspomnieć muszę o najważniejszych bogdaj sposobach łączeniach tych
integralnych części wędki tj. o węzłach używanych w wędkarstwie; zdarza się
bowiem często, iż wędkarz początkujący, otrzymawszy w handlu linkę, przypon lub
trok, nie wie, jak takowe ze sobą połączyć lub, gdy która z tych części przypadkiem
pęknie lub zerwaną zostanie, nie umie dać sobie rady z ponownem przyprowadzeniem jej do
porządku. Do połączenia linki z przyponem a przyponu z trokiem służą szlufki
czyli klubki, któremi końce tych części składowych albo są już opatrzone albo je
wędkarz sam sporządzić musi złożywszy koniec linki, przyponu, troka we dwoje -
a to za pomocą zwykłego, pojedynczego węzła za zdwojonym sznurze. Szlufki łączą
się między sobą, jak to wskazuje Fig. 10. Do związania pojedynczych części
przyponu lub zerwanej linki służy albo tzw. węzeł angielski - Fig. 11 - lub
zwyczajny węzeł rybacki Fig. 12, zwany także podwójnym: końce zerwanej linki
składają się w ten sposób jeden nad drugim, iż między nimi zostaje 2-3 cali
oddalenia, z ustępu tego linki we dwoje złożonej tworzy się oczko, przez które
przewleka się dwa razy jeden z dwu we dwoje złożonych końców wolnych.
Przymocowanie zerwanego haka do
troka odbywa się najstosowniej i najtrwalej za pomocą nitki cienkiego, silnego,
żywicą, smołą lub woskiem pociągniętego jedwabiu a to poczynając od góry tj. od
ucha haka a kończąc na jego łuku; koniec pozostały nitki zadzierga się popod 3 lub 4
ostatnie zwoje wstecz, by zakończenie wiązania było niewidoczne. Jedwab winien być tak
nawijany, iżby zwoje jego ściśle do siebie przylegały nie zachodząc atoli jeden na
drugi. Koniec żyłki mający być przymocowanym do ramienia haka, należy przed
rozpoczęciem wiązania namoczyć w ciepłej wodzie a następnie szczelnie przystającemi
szczypczykami spłaszczyć, by nić, wpijając się w podatną żyłkę, nie dopuściła
wysmyknięcia się tejże. Koniec początkowy jedwabiu kryje się przy pierwszych zaraz
nawinięciach, a to w ten sposób, iż położywszy go wraz z żyłką w stronę łuku
haka ku dołowi, chwyta od razu dłuższym końcem, którym się nawija. Po nawinięciu
dobrze jest zwoje warstwą laku przyponowego pokryć i pozostałą resztę nici odciąć.
Prócz wymienionych tu sposobów wiązania istnieje jeszcze wiele innych, bez których
jednak znajomości wędkarz śmiało obyć się może i dlatego wolę takowe pominąć.
D). Przypon (Snooding, Vorfach).
Każdy porządny sznur
wędkowy składać się winien z dwóch części: linki właściwej i t.z. przypona.
Przypon jest to 2-3 metrów długa żyłka (Poil, Cava di Seta), uzyskana z gąsienicy
jedwabnika, gdy taż jest na zasnuciu. Materya żyłki jedwabnikowej jest temsamem,
czem jedwab sam, uzyskana li w innem stadyum rozwoju i na drodze przymusowego wydobycia z
gąsienicy. Gąsienicę dojrzałą rzuca się do naczynia napełnionego silnym winnym
octem. Po kilku godzinach wyjmuje się takową, a otworzywszy jej tułów, wydobywa zeń
dwie podłużne bryłki materyi jedwabistej, które przez stosowną manipulacyę w stanie
wilgotnym równomiernie do odpowiedniej długości wyprężone i osuszone, dają znaną
żyłkę jedwabną. Kilka lub kilkanaście kawałków takiej żyłki, związanych w
stanie rozmoczonym węzłem angielskim lub rybackim stanowią przypon. Na obydwu końcach
przypona znajdują się szlufki, mniejsza służy do połączenia przyponu z linką, na
przestronniejszą zawleka się trok (Vorschlag) tj. żyłkę z hakiem, muchą, obrotkiem
itd. Przypon bywa albo naturalnego koloru, albo farbowany na zielono, niebiesko, szaro;
farbowanie ma na celu zrobienie przyponu mniej widocznym i pozbawienie go połysku, który
ryby straszy. (Porówn. recepty wędk. na końcu). Jakość przyponów względnie
żyłki jedwabistej jest nierówną. Najlepsze gatunki żyłki poznaje się po zupełnie
krągłej formie, (płaskie żyłki są liche), jakoteż przedewszystkiem po tem, iż,
związane nawet w stanie zupełnie suchym, wcale nie pękają. Przypony bywają
pojedyncze i kręcone z kilku żyłek. Pojedynczy, choćby nawet cienki przypon w dobrym
atoli gatunku jest znacznie praktyczniejszy, trwalszy, aniżeli kręcony, widoczny w
wodzie, ciężki, który tylko do wędzisk dwuręcznych, grubej linki i przy połowie
największych ryb zastosowanym być może.
E). Trok.
Trok lub przytrok
(Vorschlag) jest to kawałek żyłki 15-20 ctm. długi, na którego jednym końcu
przytroczony jest hak, sztuczna mucha, obrotek, a drugi łączy się za pomocą
zwykłej szlufki czyli klubki z przyponem. Troki muchowe angielskie szlufek pospolicie nie
mają, co niewprawnych wędkarzy wporwadza niekiedy w najgorszy humor i zmusza do
koncypowania na własną rękę rozpaczliwych węzłów, które najczęściej w chwili
stanowczej w wodzie się rozłażą. Wystrychnięci w ten sposób na dudków złorzeczą
angielskiemu przemysłowi, zamiast własnemu niedołęstwu. Gdy szlufki u troka nie ma,
trza ją po prostu zrobić - nie Święci garnki lepią - a szlufkę związać
potrafi lada dziecko. Trok winien być sporządzony z najlepszej a najcieńszej żyłki
jedwabistej i zabarwiony na niebiesko, zielono lub szaro, iżby jak najmniej w wodzie był
widocznym. Grube, połyskujące troki są do niczego i stanowią równocześnie
doskonałe kryteryum dla ocenienia fabryki, z której wyszły.
F). Haki.
Haczyki do wędek wyrabiane
bywają z drutu stalowego. Od dobroci materyału zależy dobroć wyboru. Dobry hak
wędkowy nie powinien się ani łamać ani giąć. Najlepsze haki wyrabia zawsze jeszcze
Anglia, a firma S. Alcok w Redditsch cieszy się słusznem uznaniem. Haki fabryk
niemieckich są o wiele lichsze, widocznie sposób hartowania jest tam niewłaściwy, a
materyał lichszy bo kruchy. Dobry hak wędkowy powinien dalej łatwo chwytać a nie
łatwo dawać się odhaczyć. Przymiot ten zależy tak od długości bródki, zaostrzenia
końca, jakoteż przedewszystkim od kąta pochwytności (schädlicher Winkel) haka. Im
mniejszym jest kąt pochwytny danego haka, tem chwytniejszym hak sam. Kątem
pochwytności nazywamy kąt, który tworzy linia przedłużenia krótkiego ramienia z linią
łączącą ucho z punktem końcowym ostrza. Kąt o dziesięciu stopniach jest wedle
doświadczeń praktyki rybackiej najodpowiedniejszym ze względu na chwytność wędki.
Mimo to wyrabiane bywają w celach specyalnych haki o 20, 30 a nawet 40 stopniach
pochwytności. Najbardziej używanymi do przeciętnego rybactwa są haki Limerika i
Pennela o 16? i 18o pochwytności. Do rybactwa na dżdżownicę dobre są haki
o okrągłem wygięciu (Round-bend) Kendala z długiem ostrzem i bardzo długiem ramieniem
usznem, hak bowiem taki dobrze chwyta, łatwo z pyska ryby wyjąć się da i rany wcale
nie rozdziera. Wielu zwolenników znajduje mimo 30o pochwytności hak Kirby i
Snek-bend o wygięciu prawie prostokątnem. Haki rozróżniamy: jedno, dwu i trójramienne
czyli kotwicowe. W najnowszych czasach wyrabiane bywają dalej haki z uchem kółkowem i
przedziurawionem jak ucho u igły, które w Anglii do wyrobu much są używane i dość
wzięte: Prawda, że do haka z dziurką daleko łatwiej i prędzej (ale nie trwalej) dla
się przymocować żyłka; prawda, że mucha o takim haku jeszcze i wtedy będzie
przydatną, gdy się żyłka przetrze lub uszkodzi. Dogodności te jednak są zanadto
podrzędnej natury, by wyrównać mogły liczne ujemne strony - a much na takich hakach
zrobionych używać stanowczo odradzam każdemu wędkarzowi, chyba, że chce niemi
gwizdać lub dzwonić, nie łapać. Do łowienia na glistę tem mniej haki te się
nadają, bo przez węzeł ucha i żyłki, dżdżownica się przeciągnąć stanowczo nie
da. Jest to więc znów jeden z tych poronionych konceptów, który, choćby za nim nawet
teoretyczne względy przemawiały, w praktyce utrzymać się nie da, bo jest - bez
wartości. Próbowałem tych haków i znalazłem je - do niczego.
Co do wielkości haka panują w
kołach fachowych znaczne różnice zapatrywania. "Wielki hak, wielka ryba"! twierdzą
nasi domorośli wędkarze. Gdyby twierdzili odwrotnie: "Wielka ryba, wielki hak",
przyznałbym im poniekąd słuszność. Pewnem jest, że muszy sztuczne tylko na małych i
najmniejszych hakach wiązane są praktyczne. Pstrąg swą paszczą bezdenną, jakoteż
łosoś wezmą wielki hak, lipież go jednak nie tknie. Kto więc nie chce się
nudzić godzinami całemi poszukując amatora na swój potężny instrument z jednej, a
straszyć resztę ryb, mających miarę z drugiej strony, niech da spokój wielkim
muchom i wielkim hakom. Łowiłem olbrzymie pstrągi a nawet łososie na drobną
lipieniową muchę, a małe haki najsumienniej polecić mogę każdemu. Wielka mucha może
być na miejscu przy wysokim stanie wody, w rewirach, gdzie ryba nie bywa niepokojoną i
kłutą (na wędki) lub wreszcie na upatrzonego łososia, ale i to raczej ze względu na
silniejszą żyłkę, na której jest umocowana, aniżeli na pomyżlniejszy skutek
połowu.
Do łowienia na glistę
używać można i trzeba większych haków o długiem ramieniu usznem, albowiem na hak
mały robaka nadziać trudno a jeszcze trudniej z ryby go wydobyć, gdy należycie został
połknięty. Do najlepszych haków glistowych zaliczam irlandzkie brązowane o
cyrklowo krągłem wygięciu, wyrabiane ze stali najpierwszej jakości, a dalej dość
udatną nowość zwaną Slized, odznaczającą się tem, iż dżdżownica nań nadziana
pod żadnym warunkiem się nie splezie, albowiem u góry ramienia usznego na
grzbietowej stronie haka umieszczony jest kawałek ostrej szczeci, lub w zastępstwie
takowej ząb metalowy, który chwyciwszy ciało glisty w górnej części, zsunąć jej
się nie pozwoli.
Nowościami są wreszcie hak Hardy
Brothers z podwójną brodą (Wiederhacken) i patentowany hak Edgara bez brody, natomiast
ze sprężyną mającą przeznaczenie przytrzymania ryby złowionej, chociażby takowa nie
była należycie zahaczoną.
G). Przybory niekiedy przydatne.
Wymienione powyż narzędzia są
bez wyjątku dla łowiącego na wędkę niezbędne i bez nich albo wcale rybakiem nie
będzie lub łapać będzie niedołężnie i do nazwy sportsmena pretensyi mieć nie
może.
Obok tych potrzebnych przyborów
wymienić mi wypada jeszcze dalsze, które niekiedy tylko przydać się mogą, lub też do
wykonania specyalnych zadań wędkarstwa służą. Tu należą: Popławki, ciężarki,
igły do nawdziewania ponęty naturalnej, widełki do wydobywania haka z paska ryby,
podrywki lub następujące ich miejsce haki holownicze (Landungshacken), karabinki
do łączenia pojedynczych części przyponu i troka, portfel na muchy, naczynia do
przechowywania ryb, rybek, koników polnych, glist; przyrządy do
odczepiania zaczepionego w wodzie lub na brzegu haka, ważki kieszonkowe, wachlarz Ehmanta
do pośredniego rzucania obrotka itd.
Opisywać tych gratów i gracików
wcale nie myślę, albowiem takowe albo rybak sam w razie potrzeby sobie zrobić potrafi
lub zrobić każe, znajdzie je zaś wymienione i opisane w cenniku przyborów rybackich,
magazynu R. Drobnera.
Bardzo przez niektórych
zachwalany i za niezbędny uznany saczek (podrywka) jest mojem skromnem zdaniem,
instrumentem zupełnie niepotrzebnym - kto bez saka ryby wyciągać nie umie, niech
raczej na ryby nie chodzi. "Bez saka" - twierdzą jego zwolennicy - nie wyciągnie
się wcale ryby większej, mianowicie w miejscu niedostępnem. Prawdziwości tego
twierdzenia przeczyć nie chcę - istnieje jednakże znakomity, niezawodny środek
zaradzenia tej niedogodności, polega on zaś na tem, by w miejscach takich nigdy ryb nie
łowić! Trzymam się tej metody od lat niepamiętnych, oszczędziłem sobie przy jej
zastosowaniu wielu niepotrzebnych guzów, mało nałamałem wędzisk i porwałem sznurów
i z czystem sumieniem polecić ją mogę gorąco każdemu rybakowi, który rewir swój
racyonalnie traktować chce, jako probatorum probatissimum.
W każdem porządnem gospodarstwie
rybnem i łowieckiem niezbędne są przestrzenie ochronne (Schohnreviere) mniejsze lub
większe. Otóż takimi matecznikami będą dla rewirów rybackich właśnie owe
niedostępne miejsca, jeżeli się w takowych zupełnie łowić nie będzie. Mateczniki te
dla wędkarza mają nadzwyczajną doniosłość, albowiem ryby niestraszone, niekłute,
przesiedlając się z tych miejsc warownych na dalsze przestrzenie rzeki, dostarczą mu na
cały sezon świeżego i ponętę chętnie biorącego materyału do połowu, staną się
one rozpłodnikami niejako dla rybostanu i przyczynią się do utrzymania stałej równowagi
tam, gdzie przez wyłowienie ryba stała się rzadszą, a przez częste konflikty z
wędką ostrożniejszą lub wcale niedostępną dla wędkarza.
Jak saczek tak i reszta
wymienionych przyrządów ma li znaczenie względne - użyć takowych można w danym
razie lub nie używać ich wcale.
Nie chcąc zasłużyć na zarzut
pobieżności o jednym jednak jeszcze przyrządzie wspomnieć muszę a jest nim wielce
pożyteczna dla każdego, kto ryby swe żywe chce dowieść do domu - wanienka owalna
drewniana lub z blachy cynkowej mocnej i z zasuwanem u góry wieczkiem. Wanienka taka ma
być 30-35 ctm. długa, 8-10 ctm. wysoka a 12 ctm. szeroka. Wieczko powinno być
umieszczone w dnie górnem przedziurawionem dla ułatwienia przystępu powietrza i
poruszać się w dwu szarnerach naprzeciwległych. Odnawianie wody odbywa się przy pomocy
śrubowego wentyla umieszczonego nad dnem wanienki, lub wprost przez wieczko. Wieczka
zamykać nie należy, wyjąwszy w czasie jazdy wozem, którego ruch mimo zamknięcia
dostarczy wodzie odpowiedniej ilości tlenu. Do noszenia wanienki służy ucho żelazne,
opatrzone we środku drewnianą rękojeścią, jak u wiaderek na węgle.
H). Ubranie.
Rozdziału tego zakończyć nie
mogę nie poświęciwszy słów kilku nie już aparatom służącym do wykonywania
wędkarstwa samego, lecz odnoszącym się do zewnętrznej postaci rybaka, jak ubranie,
pokrycie głowy, obuwie.
Widziałem rybaków, którzy,
aczkolwiek rudymenta sztuki nie były im obce, chociaż posługiwali się wcale dobremi
narzędziami - z wypraw swoich stale wracali zniechęceni, z próżnemi rękoma.
Niepowodzenie to miało niekiedy swe źródło w cholerycznem usposobieniu dotyczących, w
zachowaniu się ich zbyt ruchliwem na brzegu, w nieznajomości natury ryb, które łowić
chcieli - najczęściej jednak pochodziło li ztąd, iż ludzie ci nie umieli się
ubrać stosownie, lub ubrani byli wprost tak, iż każdy pstrąg już w znacznem oddaleniu
widział ich i z pośpiechem usunąć się musiał poza obręb pojemności ich wędki.
Wiadomą powszechnie i
niezliczoną ilością przykładów stwierdzoną rzeczą jest, iż sukces łowienia tem
jest pewniejszym, im przezorniejszem jest zachowanie się łowiącego, im mniej ryba o
wędce i wędkarzu wie. Rybak doświadczony unikać więc wszystkiego będzie, coby
bystry nadzwyczajnie wzrok ryby drażnić lub takową niepokoić mogło, bo tylko ryba
czująca się zupełnie bezpieczną, brać będzie ponętę śmiało i żarłocznie, od
czego rezultat połowu w znacznej części zależy. Otóż jednym z kardynalnych wymogów
racyonalnego wędkarstwa jest, by łowiący unikał wszelkich drastycznych lub
powierzchowność jego zbyt uwydatniających aksesoryów, jak ubranie kolorem swym wpadające
w oczy, chwiejące się na kapeluszu pióra it.d. Kolor ubrania ma się w ogóle stować
do tła przeważającego w otoczeniu, wśród jakiego się łowi. Najpraktyczniejszem
przeto jest lekkie przestronne odzienie koloru zielonkowato-szarego, piaskowego lub
popielatego; z jednej bowiem strony nie tworzy ono kontrastu do brzegu zasłanego
kamieniem, żwirem, piaskiem; pochyłości gliniastej, skalistej, pokrytej krzewami albo
zieloną trawą, z drugiej zaś chroni rybaka od działania promieni słonecznych, nieraz
wielce dających się we znaki a potęgowanych jeszcze refleksem zwierciadła wody. Materyał,
z którego suknia zrobioną być ma, winien być gładki nie kosmaty. Wszelkie
zachwalane zkąd innąd baje, lodeny i angielskie szorstkie szewiory, są mojem zdaniem do
niczego, choćby li z tego powodu, iż gdy przypadkiem hak się o nie zaczepi co nieraz
mimo wszelkiej uwagi przy muchowem szczególnie rybołowstwie stać się musi, to rybak
narażony bywa na znaczną stratę czasu, nim popsuwszy najczęściej muchę lub obrotka,
uwolnić wędkę i siebie potrafi, która to manipulacya pospolicie bez wykrojenia nożem
dziury w odzieniu się nie obędzie.
Tyle co do ubrania samego.
Płaszcza przetronnego używać
nie radzę, chyba, iż takowy ma być jedynie do jazdy użyty. Płaszcz i wędka
wykluczają się nawzajem. Gdy atoli łowiący narazić się niekiedy musi na
przepłukanie deszczem, który z góry przewidzieć się w górzystej mianowicie okolicy
nie da, winien przeto mieć przy sobie okrycie, które w danym razie ubezpieczyć by go
mogło od przemoknięcia i możliwych następstw. Najlepszą w tym kierunku
assekuracyą stanowi krótka, ramiona tylko pokrywająca peleryna gumowa, obszernym
kapiszonem opatrzona, który nadziany na kapelusz, osłania zupełnie głowę, podczas gdy
pokrycie ramion peleryną ochroni prawie całe ciało nie przeszkadzając wcale swobodzie
ruchów. W pelerynie takiej łowi się znakomicie wśród deszczu, która to pora, jak
wiadomo, bywa niekiedy bardzo korzystną i wydatną: ryby bowiem w czasie chwilowego
tylko ciepłego deszczu biorą wędkę tak zawzięcie, iż rzut prawie żaden nie bywa
daremny.
Pokrycie głowy stanowić ma
zwykły lekki kapelusz słomkowy lub takiż pilśniowy, szarego lub wogóle nie rażącego
koloru.
Trudniejszą do rozwiązania jest
kwestya obuwia, odkąd garbarnie nasze i zagraniczne przestały, czy też zapomniały
wyrabiać skóry rzeczywiście nieprzemakalne.
Rybacy nowszej doby posługują
się pospolicie, idąc za wzorem Anglików, jako sportsmenów z krwi i kości,
sznurowanymi trzewikami i pończochą wełnianą sięgającą do kolana, lub w jej
zastępstwie kamaszami skórzanymi zapinanymi na guziki lub sznurówkę.
Wierzę, że obuwie takie jest
modne i wygodne; widzę, co więcej, że tak trzewiki, jak nawet pończochy owe obok
artystycznie wypisanej firmy, opatrzone są złocistem zapełnieniem "water-proof"
mimo to pozwalam sobie wątpić w praktyczność tego przystrojenia nóg. Kto zresztą "ze
względów sanitarnych" lub zamiłowania wygody łowi wyłącznie z "suchego" brzegu
lub łowi na wodzie pełnej mostów, kładek a bogdaj łodzi - ten bawić się może w
trzewiczki i kamasze "water- proof, kto jednakże nie rozporządza wodą pełną
ułatwień komunikacyjnych a łapać zwykł, bo musi, stojąc pośród wody lub brodząc z
jednego brzegu na drugi, ten elegancyą zawiesić jest zmuszony na kołek i wleść w
potężne dobrze wytłuszczone Pappenheimery, amerykańskie buty gumowe lub bogdaj w
takież pończochy i zastosowane do nich przestronne a najlepiej defektowne "kamaszki"
(trzewiki) zwykłego pokroju, by wodę jak najobficiej przepuszczać a li stopę od
ostrych i śliskich kamieni chronić mogły.
Obuwie gumowe ma wprawdzie wiele
stron ujemnych, z których pierwsza, że jest drogie, druga ważniejsza, że w noszeniu
nie jest wcale przyjemne - a ktoby chciał, ubrawszy się w nie w domu, dłuższą
przedsięwziąć wycieczkę pieszo, ten wyjdzie na tem jeszcze gorzej jak ów angielski
rybak elegant, gdy zabrnie w polskie błoto. Jeżeli się jednak używa butów lub pończoch
gumowych dopiero stanąwszy nad wodą a jadąc pomieści na wozie, to chodzenie w tem
obuwiu po wodzie górskiej zimnej wcale przykrem nie jest a praktycznem wielce.
Dalszą stroną ujemną butów
gumowych jest, iż są wcale nie trwałe, mianowicie pęka często podeszew skutkiem
chodzenia po nierównej lub ostrej powierzchni brzegu i koryta. Pęknięcie takie nie
pociąga jednak za sobą nieużyteczności obuwia i chodzić w niem dalej można
wdziewając takowe najlepiej bez szkarpetki na bosą nogę. Nie chodzi bowiem tak dalece o
zamoczenie nóg - co przy rybactwie wszelkiem prawie jest wykluczonem a przy dłuższem
brodzeniu po wodzie i w górskiem powietrzu wcale nieszkodliwem - lecz o możliwość
chodzenia po ostrym i śliskim gruncie w ogóle bez narażania się na poniewolną a
rzadko kiedy pożądaną kąpiel i jej następstwa, tak dla rybaka jak i jego kosztownego
niekiedy sprzętu wcale ryzykowną. W tym zaś względzie guma niczem innem zastąpić
się nie da, a wyższość jej nad skórą nie ulega żadnej wątpliwości, skóra bowiem
wszelka po rozmoknięciu w wodzie staje się śliską, gdy guma przeciwnie jeszcze
bardziej przyczepną i szorstką. |