Opinie:
|
| ocean: |
Bardzo mi się podoba wzór - wykonanie - mniejsza o to -dałem najwyższą ocenę - takie nimfki zrobię na pomorskie rzeki - widywałem nieco podobne w pudełkach kolegów ale w ciemnej tonacji.... nie dziwię się, że nie ruszasz się bez niej na ryby...pozdrawiam Artur |
| Łukasz Gamoński: |
to najlepsza nimfa na pstrąga jaką znam...z lipieniami bywa różnie...co do wykonania moich much to chciałbym powiedzieć że ja sie bardzo do tego nie przykładam a zakładając galerie chciałem pokazać kieleckie wzory |
| jarex: |
Popieram. Zajebista nimfka zarówno na potoka jak i na lipka. Ja mam ich w pudle może 100 szt. w różnych odcieniach ( jasny brąz, ciemny brąz, pomarańcz, bordo, oliwka, itd.). |
| jarex: |
Ja robię troszkę grubszy tułów i jeżynka brązowa z kury musi być zaczesana do tyłu. |
| Witek: |
Też się kiedyś bez niej na ryby nie ruszałem, ale ostatnio rybkom wyostrzył sie apetyt i już im zwykłe zlotogówki nie smakują. Wolą teraz pikantniejsze kąski... lub małe a'la bażanciki o delikatniejszym smaku |
| Paweł z: |
Trochę marnawo wykonana.... |
| Łukasz Gamoński: |
żadna nimfa w tej galerii nie jest "dziewicą" i wszystkie maja rybke na koncie...więc ich wygląd może budzić zstrzeżenia |
| ocean: |
ta magia działa - lipek nie pogardził |
| Jachu: |
Magia tej muchy będzie jeszcze długo działać na ryby i zupełnie nie zgadzam się z Witkiem. Podam tylko dwa przykłady. Koniec czerwca, San. Lipienie robią sobie przerwy i nie wychodzą do suchej. Identyczna nimfka( tyle, że prosty,suchy Gamakatsu nr 14 i kura nie kogut). Branie za braniem w tych przerwach. Dwa tygodnie temu-mała, lubelska rzeczka. Wpuszczam ją (kiełżowa 12-tka, pod bażantem dodatkowo drut Pb 0.3) do dołka. Przytrzymanie. Po zacięciu pstrąg idzie sobie spokojnie pod prąd i trafia na wystający korzeń. Luz. Mój kolega mówi-"dobrze ponad 60 a może nawet 70). Bażantka (bo raczej nie jest to klasyczna brązka) jest i będzie zawsze killerem. |
| Kuba Chruszczewski: |
Czołem!
Jak juz przy nazewnictwie jesteśmy...
Omawiana muszka zrobiła w Polsce niebywałą karierę w ciagu ostatnich 2 lat. Trochę mnie śmieszy ta sytuacja, boż przecie mucha znana na całym świecie "odniewiadomokiedy", oczywiście pod swoją oryginalną nazwą PTN (Pheasant Tail Nymph). pamiętam, jak pokazywałem ją kilkanaście lat temu różnym mistrzom (zwłaszcza jednemu) i jako komentarz słyszałem :"Eeee..."
Myślę, ze brało się to stąd, ze wtedy nikt nie łowił na nimfę inaczej, jak na krótko, z dużymi, ciężkimi nimfami na grubym przyponie. Ja robiłem wtedy PTN też raczej na hakach 12-8. Miały w założeniu imitować domek chruScikowy. No, teraz wiele się zmieniło..Na nimfę wielu muszkarzy łowi już trochę inaczej, wzrosła przydatnosć małych, lekkich nimf.
A PTN jest po prostu swietną muchą w swoich wielu odmianach i musiała w końcu i u nas zostać "odkryta".
Ukłony |
| Jachu: |
Właśnie tak. Jest to jedna z wielu PTN , bo nazwa "brązka" niech już pozostanie przy tej Mistrzunia z Dynowa. A'propos tego "Eeee...". Pewnie była to wypowiedź któregoś z południowców. Na Pomorzu łowiło się dosyć powszechnie PTN na długiej lince (w klasyczną, Sowyerowską i jej modyfikacjami) dobrych ochnaście lat temu. Tyle tylko, że raczej z prądem. A wracając do skuteczności. Gdybym miał wybrać tylko jedną, jedyną muchę, to pewnie byłby nią właśnie PTF. |
| Witek: |
Powiem nieskromnie, że kilka lat temu tę muche w prawie identycznej wersji dość mocno na Pomorzu rozpropagowałem (niestety)... Wtedy słowo killer było jak najbardziej na miejscu, bo w dwa pierwsze weekendy jej stosowania zlowiłem ponad sto miarowych lipieni. Ale ile mozna trzymac muchę w ukryciu...., po jakims czasie wszyscy na pomorskich zawodach lowili tylko na "bażanty". Efekt jest taki ze na wodach gdzie na nią powszechnie łowią, nie wyróznia się dzisiaj nadzwyczajną skutecznoscia. Każda mucha ma swoje pięc minut.... ale nic więcej. Owszem dalej jest dobra, jak kazda mucha ze złotą główką, szczególnie tam gdzie jej ryby jeszcze nie widziały lub na "wpuszczone" ryby. Lecz postęp idzie do przodu i przynajmniej w moim pudełku musi ustępować miejsca innym "killerkom". A te pewnie też do czasu... |
| Jachu: |
Witku. Tak naprawdę, to powstawanie kolejnych killerów polega jedynie na tym, że czyjaś muszka lepiej od poprzedniczek przypomina coś chętnie zjadanego przez ryby), albo muszkę identyczną ktoś potrafi lepiej zaprezentować (zgodnie "z oczekiwaniami" ryb). W przeciwnym razie musielibyśmy uznać, że one uczą się szybko, mają niezłą pamięć i przekazują swoje przykre doświadczenia kolejnym pokoleniom. Kiedyś PTN na 8-ce (może jeszcze kiełżowej) podany krótko na grubym przyponie przyponie, próbował udawać domkowego chrusta i wtedy mógł być killerem, ale przy tamtej konkurencji między rybami. Domkowe imitacje chrustów mamy teraz znacznie lepsze. Niestety takie weekendy jak kiedyś na razie nam nie grożą. Jesteśmy zmuszeni doskonalić muchy i technikę, by łowić mniej liczne niż kiedyś ryby. Daj Boże, byś doczekał lepszych czasów, a wtedy jeszcze połowisz na swoje stare bażanty. Jestem tego pewny. Pozdrawiam |
| Witek: |
Hmmm, masz rację, ale jednak wydaje mi się że ryby właśnie mają dobra pamięć, szybko się uczą... jedynie z przekazywaniem następnym pokoleniom to nie bede się upierał
Bo jednak było u nas na Pomorzu przynajmniej z 10 takich much "jednosezonowych", które na początku były niesamowicie skuteczne a potem w miarę używania przez wiekszą liczbe osób traciły swoje moce. Minął rok, półtora i mucha była jak każda inna. Coś chyba więc w tym jest...
|
| Jachu: |
A czy ktoś próbował wrócić do makrelek, catgutówek i innych, które były kiedyś zabójcze na Pomorzu? Jeszcze jedna sprawa. Łowisz "parę" lat. Ile miałeś takich lipieni, które trochę wcześniej spadły z haka? Pstrągów pewnie też, choć one mają jakby trochę lepszą pamięć. Jak Bozia da, to może jesienią połowię sobie na Gwdusi na mokrego Red Taga. Przypuszczam, że skutecznie.Jak mi opowiadali kiedyś dwaj Andrzejowie ( ), za Gomułki nie było większego killera na płytnickie lipienie. Pozdrowionka | Dodaj nową opinię >> | |