Forum Wędkarstwa Muchowego |
|||||
|
Wysłał: Grzegorz Łoszewski
Troska, która przyświecała mi w podjęciu tej inicjatywy wynika z prostego faktu. Pogłowie pstrąga potokowego w Polsce maleje w zastraszającym tempie. Słynne niegdyś z dużych ryb Gwda czy Brda (F. Choynowski umieszcza ją w swoim rankingu tuż za Oporem i Świcą) są w stanie krytycznym. Rzeki południa też ledwo „dyszą”. Nie ma sensu mnożyć tu negatywnych przykładów. Takie są fakty. Przyczyny takiego stanu rzeczy łatwo ustalić. Mimo hydrologicznych deregulacji wydaje się, że najważniejsze z nich to kłusownictwo - sieciowe, elektryczne i WĘDKARSKIE. Co możemy zrobić? Pytanie jest proste ale odpowiedzi wiele. Nie ulega jednak wątpliwości, że najważniejszą sprawą jest ochrona. Co ciekawe, wszędzie tam gdzie obowiązują kompleksowe rozwiązania nie stosuje się tylko jednej jakiejś idealnej metody. Negatywnym przykładem dla tej tezy może być mitologizowane w Polsce licencjonowanie. Odkąd wprowadzono je na Vahu rzeka zaczęła drastycznie "słabnąć". Mimo rosnących zarybień ! Dlaczego? Bo licencjonowanie sprawdza się tylko tam gdzie jednocześnie ogranicza się dostęp do wody. Na Vahu zachowano powszechność. Początkowo złoty interes dziś zamiera, i coraz mniej tu Polaków, Czechów nie mówiąc o innych nacjach. Jest to opinia powszechna, opisywana w formie wędkarskich nekrologów choćby w czeskiej prasie wędkarskiej. Metody ochrony muszą być różne i wcale nie wykluczają zabierania ryb. Tyle że nie koniecznie pstrąga, a jeśli już to nie wszędzie i niekoniecznie w dowolnych ilościach. Licencje, ograniczanie liczby łowiących, chipowanie wyjętych ryb, odcinki no kill, wahadłowe kontrole, zamykanie łowisk w okresie tarła, to tylko niektóre z tych sposobów, które trzeba traktować łącznie. Oczywiście jeśli ochrona ma byc skuteczna. Nasz list , na dobry początek namawia do wprowadzenie tylko jednej z tych zasad, przynajmniej na odcinkach matecznikowych. Jaką zostanie to wypełnione treścią zależy od gospodarujących na wodzie klubów i kół i naszej pomocy – czyli jak najszybszego wprowadzania kolejnych elementów efektywnej ochrony. Dlaczego padło na no kill? Bo, właśnie ta metoda przyniosła najlepsze skutki w ochronie zagrożonych gatunków pstrągów w świecie. Przykładem mogą być Niemcy ( pod dużym wpływem ekologów co być może i nas wkrótce czeka) , którzy mimo ogromnych nakładów, radykalnego ograniczania presji przyjęli ją jako obowiązująca wszędzie tam gdzie mimo zarybień dochodziło do degeneracji lub wyginięcia zdolnej do rozrodu rodzimej populacji potoka. Jednocześnie powtarzam, że zasada no kill nie może mieć absolutnego charakteru. I to z różnych, głównie biologicznych względów. Jednak powinna obowiązywać wszędzie tam gdzie zagrożona jest rodzima, a nie pochodząca z zarybień populacja . Inaczej już wkrótce bieganie za wielka rybą w Wieprzu poniżej Szczebrzeszyna stanie się uprawienie długodystansowych marszobiegów a nie wędkarstwem. Tak stało się już na wielu , wielu polskich rzekach. Z obecnym modelem gospodarki na wodach pstrągowych zmierzamy do sytuacji, która panuje na rzekach alpejskiego pogórza w Francji i Włoszech. Ogromne zarybienia, powszechna dostępność i dowolne limity (z reguły zupełnie nie przestrzegane ) najpierw doprowadziły do ograniczenia wymiaru pstrąga do 25 cm, potem tak samo potraktowano lipienia, a teraz miejscowi wędkarze jeżdżą na ryby za granicę. Włosi zrozumieli tę prawdę i z tego co wiem bardzo wzięli się za swoje rzeki wprowadzając między innymi na odcinkach matecznikowych zasadę no kill.
I na koniec mała dygresją, którą kieruję ze specjalnymi wyrazami wdzięczności za głosy krytyki do obu Panów Marków.
Otóż wspomniana w dyskusji Mongolia posiada system ochrony miejscowej populacji salmonidów, zwłaszcza tajmienia. Jest to system całkowicie naturalny. Już liczę ...i wychodzi mi, że jest on również do zastosowania w Polsce. Powinniśmy tylko zlikwidować około 38 mln naszych rodaków ( musimy dojść do liczby 500 tysięcy) i zmienić religię, bo większość etnicznych Mongołów ( około 80 procent populacji) nie łowi i nie jada ryb. I na a la Monglian mode Polska staje się wędkarskim rajem. Ale póki co...mamy to co mamy. Bez urazy ale jakiekolwiek porównywanie Dunajca z austriackimi rzekami traktuje jako dobry żart. Szkoda, że podobne poczucie humoru mają Włosi, Niemcy , Francuzi, Anglicy, a nawet coraz liczniejsi Polscy, którzy zamiast gnać nad Królową naszych rzek ( mimo ponoć fantastycznej rybności podczas mistrzostw świata) oszczędzają i łowią na cholernie drogich Salzachu czy Traunie. Ba coraz liczniej jeżdżą do Mongolii. Dlaczego ? W dniu otwarcia odcinka granicznego Dunajca strażnik naliczył w tym roku ponad 300 wędkarzy. Niewielu więcej łowi przez cały rok na 1000 kilometrowej mongolskiej Selendze. Bardzo szanuję kolegów z Zakopanego i Nowego Targu. Widzę ile wysiłku wkładają w gospodarkę na swoich wodach. Zwłaszcza w zarybienia. Niestety dostrzegam w tym tych działaniach marnotrawienie wysiłków i zapału. Pomijam pieniądze. Wszystko to na nic skoro nie mają prawie żadnego wpływu na bezczelną, niczym nie hamowaną aktywność wędkarskich kłusowników. Właśnie tu na Podhalu, mimo licznych edukacyjnych akcji, o których wspominał Pan Marek Kot ludzie z muchówkami, bez żenady upychają w bagażnikach swoich aut nadkomplety , zwłaszcza lipieni. Z równym zaangażowaniem czynią to na chwałę swych atawistycznych popędów miejscowi i przyjezdni. Widziałem to już kiedyś na Sanie i wiem jak mimo ogromnych zarybień się to skończyło. Nie chcę nikogo na siłę przekonywać do swoich racji. Jak to jest w demokracji wygra większość i wcale nie wykluczam że znajdę się w mniejszości. Boję się jednak drogi Panie Marku, że całkiem niedługo, mimo kolejnych lat społecznej pracy w rewizyjno – egzaminacyjnej komisji, pogadanek z młodzieżą, następnych kilkuset kontrolach nad rzeką będzie miał Pan kłopoty z pokazaniem młodym adeptom Pstrąga potokowego, oczywiście po za hibernowanym w pańskiej lodówce wigilijnym egzemplarzem. Bronię się jednak przed kompletnym defetyzmem wiarą, że ukochany przez nas gatunek nie wyginie i jednak będzie można obserwować żywe stado w akwarystycznym dziale krakowskiego ZOO. Z poważaniem
Wysłał: byrtelsoli
lime bush http://www.minco.com/community/members/woodybelch.aspx