|
Ryb jest mało, bo ludzie używają tabletek do zmywarek gdzie jest
napisane, że trwale uszkadzają organizmy wodne. Tarło się udaje, co roku
widzę ogromne ilości wylęgu. Nie trzebią go okonie, bo na UL spina ledwie
stwierdzam obecność okoni, a na małe streamerki tylko to potwierdzam.
Rosną, ale chyba nie mają co żreć. Mieszkam nad rzeką w dolinie łęgów
odrzańskich. Od paru lat gryzą mnie komary latem ale nieliczne. Skoro
ochotkowatych ubyło w ekosystemie, cóż powiedzieć o bardziej
wrażliwych organizmach.
Nie kłusole, nie mięsiarze, a po prostu chemia gospodarcza nowej
generacji. Dlatego wylęg u mnie przeżywa w małej ilości. Rójki chruścików
są słabe, a jak płynie owad to kleń go od razu zbiera. Nikt przecież nie
kłusuje owadów. One giną po cichu, w cieniu komfortu naszych coraz
bardziej inteligentnych domów.
Cóż, dla bab stworzyliśmy ten wygodny świat, po to żeby co druga mogła
z tej wygody zrobić z co poniektórych z nas kukolda, pantofla itd. który
nawet jak wyjdzie z domu to widzi wyloty owadów będące cieniem tych
sprzed lat.
Nie będzie żarcia, nie będzie ryb. Przecież urzędnicy wód polskich nie
będą stali nad rzeką z karmą i nie będą mówić do ryb "cip, cip, cip"
|