|
Mam kilka klejonek 10',bodaj dwa szklaki 10' i kilka 9'.
Połowiłem sobie nimi nie raz. Wszystkie 10' mają dość długie uchwyty. W trakcie łowienia podświadomie
przesuwa się dłoń w górę, żeby łatwiej operować wędką.
Efekt jest taki, że trzyma się jakby 9' a nie 10'. Kołowrotek "zostaje daleko w tyle "
Jeśli ktoś chce się pobawić szkłem ok 9' to żaden kłopot. Obecnie są dwa kije daiwa jupiter tubular na
ebay za ok 200 zł sztuka. Jednego takiego mam. Uzbrojone tragicznie.
Po przebudowie całkiem fajny kijek wyjdzie.
Bez większego problemu można kopic hardy fibalite 9' czy 10', superlite 9'3" etc , ale to już nie za 200 zl.
Jedyny kijaszek, jaki posiadam , którym można bezproblemowo operować cały dzień
to węglowy 10' 6/7 abu z poczatku lat 90. Lekki miekki "klejonkowo-szklany" węgiel.
Kompozytowe Garbolino, grafitowy Silstar, jakiś nierozpoznany 10 stóp ziomala. Faktycznie w pytę tego
widziałeś. Tylko gdzie tu te szklaki? Gdzie te wspomniane wcześniej 10 stóp do linki 6 z lat
siedemdziesiątych? No i te legendarne trzymetrowe paraboliki Ritza do mokrej? Gdzieś zginęły, czy może
ich wcale nie było? W necie jest dzisiaj wszystko. Nawet o klejonkach, które strugał Ritz jeszcze w NY
jako młody człowiek. Jeśli Twój szacunek dla historii wynika bardziej ze szczątkowej wiedzy i
zbudowanych na tym swoich wyobrażeń, niż z faktycznej wiedzy, to jest to g warta deklaracja. A wiedzy w
necie jest do oporu, trzeba tylko do niej sięgnąć i wykorzystać przy okazji takich ja ta dyskusji.
|