|
miło poczytać, aż się człowiek z rana uśmiechnie szczerze
logo linki muchowej? jak to innym nad wodą pokazać?
pomyliłeś coś: jeżeli ktoś na Krupówkach maszeruje z nartami za 20.000 pln i kijami za 3.000 pln, a
nawet nie wie, którędy na Nosal - no to jest przegięcie i snobizm
ale jak pokazać logo linki na rzece? i komu? wydrze?
PS masz autokorektę w Wordzie?
bo słabo mi się robi, jak widzę "hlupiacego"
Nieprawda, fizyka uber alles na zawsze. To wielu userów tego forum nie interesuje profil linki
muchowej, który
najbardziej determinuje jej zachowanie... ma być logo. Jakby taki teletubiś potrzebował linki
konicznej, a w sklepie
byłby koniczny Jaxon za 70 zł i maczugowaty SA za 400 zł, teletubiś zawsze wybierze SA.
Odwrotnie zrobi
marketowiec, poszukując konicznej linki i mając do wyboru Royal Wulff TT za 385 zł i Jaxona
maczugowatego -
wybierze tańszy produkt. Tylko koneserzy tacy jak ja kierują się wyłącznie fizyką sprzętu.
Guma okazuje się nie taka zła w porównaniu do oddychaczy. Jeśli nie jesteś spięty w pasie i masz
siateczkę,
wrażenia z oddychalności pompki hlupiącego kalosza są nawet lepsze niż w spiętych w pasie i
kostce
oddychaczach. Dosłownie w luźnej gumie można się mniej upocić niż w spiętych oddychaczach. Co
więcej guma
lepiej wytrzymuje wszelakie kontakty z nadbrzeżnymi chwastami.
Można mieć na nosie okulary za 900 zł, wędkę za 50 zł, wodery za 100 zł i muchę z kapki Metza.
Ważne, żeby
kompozycja zestawu muchowego była pożądana przez łowiącego i świadomie przezeń
sporządzona. Oczywiście
cała masa koneserów nie rozumie jak można założyć linkę Orvisa za 500 zł do wędki Mikado, no
ale to ich
mentalny problem.
Poza snobami i marketowcami są jeszcze muszkarze merytoryczni. I Ci nie należą do żadnej grupy,
bo ani nie
łowią wyłacznie na tanie, ani wyłącznie na drogie. Powoduje to zgrzyty w dialogu i odosobnienie,
które de facto
jest na rybach bardzo pożądane. Jeśli jesteś sam na rzece, możesz spokojnie wiązać sobie imitację
na plaży i
eksperymentować pod nawisem drzew i nikt Ci tam nie wtargnie. Zatem brak wpasowania się w
jakiekolwiek kółko
wzajemnej adoracji ma w wędkarstwie ogromne zalety. Człowiek nigdzie nie pasuje i przynajmniej
ma spokój nad
wodą od marudzenia, że wracamy samochodem (lub skaczemy po dorzeczu), gdy dopiero zaczął
lecieć chrust.
|