|
Cześć Marian - zgadzam się z Tobą w 100% - nie widzę żadnej praktycznej korzyści w
mierzeniu jakakolwiek metodą kijów (producenci już dawno to ogarneli)
Szukanie jednego patyka do wszystkiego to konieczność godzenia się na wielkie
kompromisy i niewygodę. Gdy idę na ryby biorę z sobą kilka zestawów adekwatnych do
warunków łowienia i zaczynam. Jeśli coś mi nie gra - robię korektę (dłuższy kij,
cięższa/lżejsza linka etc...) Nie ma sensu komplikować prostej sprawy - bierzesz kij do ręki,
machniesz kilka razy i już sporo wiadomo, a gdy założysz kilka linek do danego kija to
wiadomo już wszystko - praktyki nie zastąpią żadne kalkulatory i wyliczenia na papierze.
Rozumiem jednak chęć teoretycznej rozkminy nad kijami - można dla sportu się pobawić, na
tej samej zasadzie jak można dla sportu policzyć ilość konkretnych rzutów które średnio
wykonuje się podczas np 5godz łowienia na DH - choć to ma już większy sens (można dojść
do tego ze zmieniając snap T na single spey mucha spędza o ok 20% więcej czasu w
wodzie a to istotnie zwiększa szanse na kontakt z ryba - o ok 20%
Pozdrawiam praktyków i teoretyków.
Tomek
|