|
"Jeśli jak piszesz wędkę traktujesz jako dodatek do spacerów, to musisz próbować złowić każdą rybę? Bo
wybrałeś się na jelce i akurat chlapnął się gdzieś metrowy szczupak. Pomijając, że to technicznie bez sensu,
to takie podejście, z którego wynika, że masz przymus złowienia ryby w każdej sytuacji, więc nie pisz, że
wędka jest tylko dodatkiem do okazji jaką jest pobyt nad rzeką. Jak miałem ochotę połowić jelce lub inny
drobiazg, to brałem Steffena siedem i pół stopy do linki 2/3 i nawet do głowy mi nie przyszło, by próbować tym
złowić klenia 2,5 kg. Na takie chodziłem nad Wisłę z mocniejszym wędziskiem."
Będąc na strimka za pstragami wielokrotnie widziałem atak dużej ryby, a dwa razy głowacice (ok 1m) które
zmierzyłem okiem. Inne też pewnie nimi były. Nigdy nie rzucałem badylem #5 czy #6 z żyłka 0,16-0.22mm
wiedząc czym to się skończy. Na większej wodzie to grubość żyłki 0.30mm jest lichotą. 0.45-0.6mm da się już
próbować decydować o przebiegu holu. Nie chodzi w tym wszystkim o muchę ale o rybę. Nigdy nie mam
pewności co się z nią stanie gdy hak stanie jej nie tam gdzie trzeba po jej ataku i zerwaniu żyłki. Taka
nieodpowiedzialność przy decyzji "żeby tylko siadła" mnie nie interesuje. Krzysiu jest może za rzadko na
rybach lub ma instynkt huntera wiec nie odpuszcza. A nuż się uda.
|